Indykpol AZS Olsztyn wygrał, po niezwykle zaciętym meczu

0
2154

W meczu 12 kolejki Plus Ligi Indykpol AZS Olsztyn podejmował we własnej hali Łuczniczkę Bydgoszcz. Olsztynianie byli zdecydowanym faworytem tego spotkania.

Od początku to AZS narzucił swój styl gry. Olsztynianie bardzo dobrze serwowali, byli skuteczni w ataku, a do tego dołożyli kilka bloków. To wszystko spowodowało, że na tablicy świetlnej w pewnym momencie seta mieliśmy wynik 16:9 dla olsztyńskiej drużyny i wszystko wskazywało na to, że AZS pewnie wygra tego seta. Warto dodać, że przyjęcie zagrywki w drużynie z Olsztyna było również na wysokim poziomie, a dzięki temu Paweł Woicki z łatwością gubił blok rywali. W końcówce seta AZS jeszcze powiększył swoją przewagę i wygrał tą partię 25:15.

Drugi set wyglądał już zupełnie inaczej. Zespół z Bydgoszczy grał znacznie lepiej i wyszedł na dwupunktowe prowadzenie. Tą przewagę utrzymywał do połowy seta. AZS grał za to dużo słabiej niż w pierwszej partii. Olsztynianie zaczęli mieć spore problemy ze skończeniem ataku, a do tego popełnili kilka prostych błędów. W pewnym momencie tej partii wydawało się jednak, że wszystko wraca do normy. AZS odrobił straty, a nawet wyszedł na prowadzenie 15:13. Końcówka seta jednak należała do gości, którzy wygrali kilka dłuższych akcji i ostatecznie okazali się lepsi w tym secie. Już po raz kolejny w tym sezonie zdarza się coś takiego, że olsztynianie nie potrafią ustabilizować swojej formy podczas meczu i przegrywają sety, których przegrać nie powinni.

Od początku trzeciej partii to goście przeważali. Olsztynianie niestety grali słabo w przyjęciu zagrywki, a to powodowało, że męczyli się również strasznie w ataku. Gra przestała się układać, chociaż po pierwszym secie nic na to nie wskazywało. W pewnym momencie jedyną opcją w ataku był Jan Hadrava, który dostawał mnóstwo piłek, jednak i jemu przytrafiało się sporo błędów. AZS jednak się nie poddawał się i w końcówce seta wyszedł na prowadzenie. Niestety wtedy znowu przytrafiły się błędy własne i to goście sensacyjnie wyszli na prowadzenie 1:2. Należy sobie szczerze powiedzieć, że w tym fragmencie meczu to Łuczniczka była zespołem lepszym i zasłużenie wygrała tą trzecią partię.

Na czwartego seta AZS wyszedł pozytywnie naładowany. Dzięki bardzo dobrej zagrywce wyszedł na czteropunktowe prowadzenie i kontrolował to co działo się na boisku. Olsztynianie dołożyli również skuteczny blok i prowadzili w tej partii 12:6. Wypadałoby w tym momencie zadać pytanie, dlaczego nie grali tak samo w dwóch poprzednich partiach? W następnej fazie tego seta, gra olsztyńskiej drużyny bardzo falowała, ale ostatecznie dowieźli oni prowadzenie do końca i w meczu mieliśmy tie-break.

Piąty set był bardzo wyrównany. W tej partii mieliśmy pojedynek na ciosy pomiędzy atakującymi obu drużyn, czyli Janem Hadravą i Bartoszem Filipiakiem. Raz jeden, raz drugi atakował na tyle mocno, że wręcz nokautował obrońców gości. Walka punkt za punkt trwała praktycznie do końca tego seta. Trzeba przyznać, że mieliśmy w tej partii dużo męskiej i twardej siatkówki. Końcówka seta należała jednak do Indykpolu, który ostatecznie wygrał spotkanie 3:2.

Cieszyć może to, że olsztynianie się podnieśli i wygrali spotkanie, ale martwią na pewno te przestoje w grze, które zdarzają się zdecydowanie zbyt często.

Fotorelacja:

BRAK KOMENTARZY