Sokół Ostróda zmierzył się na wyjeździe z Lechią Tomaszów Mazowiecki. Lechia pomimo przedsezonowych zawirowań jest upatrywana, za faworyta rozgrywek.
W pierwszej połowie mecz był bardzo wyrównany i obie drużyny miały szansę na strzelenie gola. W drużynie z Ostródy bardzo dobre sytuacje zmarnowali Michał Danilczyk i Rafał Lisiecki. Piłka po ich strzałach powędrowała minimalnie obok bramki. Gdyby Sokołowi udało się wykorzystać przewagę z początku meczu i wyjść na prowadzenie, to mecz mógł się zupełnie inaczej potoczyć. Gospodarze jednak szybko się otrząsnęli i jeszcze w pierwszej połowie bardzo zagrozili bramce strzeżonej przez Macieja Bąbla.
Sytuacje, jakie stwarzali sobie piłkarze Lechii, były spowodowane złym wyprowadzaniem piłki przez piłkarzy z Ostródy. Gospodarze mogli spokojnie pod koniec pierwszej połowy strzelić dwie bramki, ale najpierw świetną interwencją popisał się bramkarz ostródzkiej drużyny, a w następnej sytuacji z interwencją zdążył, obrońca Sokoła, Hubert Otręba.
W drugiej połowie dużo lepsze sytuacje miała już drużyna z Tomaszowa Mazowieckiego. Gospodarze przejęli inicjatywę, ale świetnie w ostródzkiej bramce dysponowany był Maciej Bąbel, a ostródzianom dopisywało też szczęście, ponieważ Artur Golański trafił piłką w poprzeczkę. Sokół starał się odgryzać głównie strzałami z dystansu, ale one nie przyniosły żadnych efektów.
Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Ostródzianie mogą być zadowoleni z tego rezultatu. Zagrali znowu bez straty bramki, co naprawdę napawa sporym optymizmem, brakuje jednak jeszcze lepszej ofensywnej gry. Sokół strzela bardzo mało goli, chociaż w ostatnim czasie można zauważyć, że stwarza więcej sytuacji podbramkowych. Są to już jakieś pozytywne akcenty i wydaje się, że jest szansa, że w końcu ten worek z bramkami się rozwiąże.
Ostródzianie zajmują obecnie 8 miejsce w ligowej tabeli, ale mają jeden mecz do rozegrania więcej od reszty stawki. Sokół jest jedyną drużyną w lidze, która jeszcze nie przegrała meczu.
