Porażka w ostatnim meczu w Olsztynie. WYPOWIEDZI PIŁKARZY I TRENERÓW

0
2191

W ostatnim meczu rozgrywanym w tym roku w Olsztynie, Stomil Olsztyn przegrał 2:0 z GKS-em Bełchatów. Bramki dla “Brunatnych” zdobyli Lukas Klemenz i Seweryn Michalski. 

Składy:

Stomil: 82. Piotr Skiba – 18. Janusz Bucholc, 87. Arkadiusz Czarnecki, 27. Tomasz Wełna, 4. Jarosław Ratajczak – 9. Łukasz Suchocki (84, 77. Paweł Łukasik), 16. Dawid Szymonowicz, 7. Paweł Głowacki (75, 28. Tomasz Chałas), 10. Irakli Meschia (63, 22. Tsubasa Nishi), 5. Grzegorz Lech – 88. Rafał Kujawa.
 
Bełchatów: 1. Paweł Lenarcik – 18. Lukas Klemenz, 42. Seweryn Michalski, 5. Václav Cverna, 94. Marcin Flis – 16. Aghwan Papikjan, 20. Patryk Rachwał, 8. Lukáš Kubáň, 21. Jakub Serafin (78, 25. Piotr Witasik), 11. Łukasz Wroński (85, 66. Szymon Stanisławski) – 23. Cezary Demianiuk (88, 10. Dawid Flaszka).

Wypowiedzi piłkarzy:

Jarosław Ratajczak (Stomil Olsztyn): Wiedzieliśmy, że dzisiaj w takich warunkach nie da się grać w piłkę. Staraliśmy się grać górne podania. Wiedzieliśmy, że bardzo ważne w tym meczu będą stałe fragmenty gry, które będa decydowały o dzisiejszym wyniku. I tak właśnie było. Dwa nasze błędy, ponieważ nie przykryliśmy zawodnika, w wyniku czego straciliśmy dwie bramki. GKS Bełchatów nie stworzył sobie żadnej sytuacji z akcji. Dwa razy oddali strzały ze stałych fragmentów i zdobyli dwa gole.

Arkadiusz Czarnecki (Stomil Olsztyn): Przegraliśmy przez dwa błędy w kryciu. Wiadomo, że bełchatowianie są groźni przy stałych fragmentach gry. W wielu meczach właśnie tak strzelali bramki, zwłaszcza w drugiej połowie. Sprawdziło się to również dzisiaj. Mieliśmy nie faulować, jednak tych fauli trochę z naszej strony było. W wyniku tego goście mieli kilka sytuacji, gdzie przez nasze dwa błędy w kryciu zdobyli dwie bramki.

DSC_0293 (1280x853)

Rafał Ulatowski (GKS Bełchatów): W życiu sportowca są momenty, w których chce wziąć rewanż na przeciwniku w sportowej rywalizacji. Taką formą rewanżu jest mecz. Przypominam sobie nasze pierwsze spotkanie w Bełchatowie, kiedy to trener gości cieszył się po zwycięstwie, oczywiście zasłużonym, gdzie my dopiero się zbieraliśmy. Kiedy rozmawiałem z trenerem Jabłońskim po meczu, którego bardzo cenię za to, co osiągnął, to powiedział wtedy kilka bardzo krytycznych słów o GKS-ie, za co mu wtedy bardzo dziękowałem i oddaję mu słuszność, że miał rację. I nagle po jakimś czasie przyjeżdżamy tutaj jako sportowcy, którzy mamy możliwość wzięcia rewanżu, który jest naszym marzeniem, celem.

Uważam, że z przebiegu meczu zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Nie mówię tutaj o tych dwóch zdobytych bramkach, lecz o wygraną chociażby tą jedną byliśmy od gospodarzy w tym spotkaniu lepsi. Dla mnie jako trenera tego zespołu największym problemem jest to, że takim piłkarzom jak Bartosiak, Szymański, czy Zięba muszę powiedzieć, że nie łapią się w kadrze meczowej. Takim piłkarzom jak Flaszka, Gierszewski, Zgarda, czy Witasik muszę powiedzieć, że nie rozpoczynają meczu. Na rozruchu miałem do dyspozycji 26 zawodników. Jesteśmy wszyscy zdrowi, bez kontuzji. Cieszymy się tym, że gramy w piłkę. To jest naprawdę wielki moment dla tego zespołu. Za tydzień jedziemy do Chojnic i w przypadku zwycięstwa będziemy żałować, że ta runda się kończy.

Ukłon dla sędziów za to, że prowadzili dobrze zawody. Boisko do gry było bardzo trudne. Przed meczem było bardzo dużo znaków zapytania, czy te zawody powinny być rozgrywane. Oczywiście, jako trener, który wygrał, jestem zadowolony, że się odbyły, lecz było w tym bardzo dużo przypadku, sporo chaosu. Jak byli tutaj działacze PZPN i tydzień temu oglądali Polska – Islandia w Warszawie, we wtorek Polska – Czechy we Wrocławiu i nagle dzisiaj przyjechali na mecz 1-ligowy, to widzieli różnicę nie tylko w umiejętnościach, ale również w infrastrukturze i boisku. Nie winię absolutnie gospodarzy, nie mamy wpływu na pogodę, ale boisko jest miejscem, które ma wpływ na jakość widowiska. Nie ganię tylko piłkarzy, którzy są niedoszkoleni technicznie, ale też na to w jakich warunkach przyszło nam rozegrać ten mecz.

Uważam, że taktycznie byliśmy dobrze przygotowani do niego. Do minimum ograniczyliśmy prowadzenie piłki w tak trudnych warunkach. Czasami wyglądało to tak, że wykopujemy piłkę za linię obrony, jednak to był nasz cel do kontrataków.

Mirosław Jabłoński (Stomil Olsztyn): Miło było tutaj słuchać trenera gości, że są takie zespoły, które mają taki komfort jak GKS Bełchatów. Posiadają szeroką kadrę, warunki szkoleniowe, itd. Tego wszystkiego brakuje tutaj w Olsztynie. Niestety dopóki tego nie zmienimy, to nasze nastroje będą chwiejne. Będziemy przechodzili z euforii do smutku w trudnej sytuacji. Trzeba poważnie się zastanowić, dokąd zmierzamy w Olsztynie, bo podczas półrocznego pobytu tutaj zdaje mi się, że nic się nie zmieniło. Słyszę tylko obiecanki, że będzie lepiej, tylko wytrzymajcie. Ile można wytrzymać? To nie przemawia przeze mnie przez gorycz przegranej, mimo że dwie ostatni porażki u siebie bolą również dla kibiców, którzy są zawsze z nami. Chcieliśmy dla nich dać trochę radości i zakończyć zmagania w Olsztynie zwycięstwem. Warunki nieco przesądziły o wyniku tego meczu.

Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że stałe fragmenty gry mogą być kluczowym elementem do wygrania meczu. Goście wykonywali je zdecydowanie lepiej i po dwóch stałych fragmentach gry zdobyli bramki. My też mieliśmy swoje okazje z nich, mieliśmy rzuty wolne, rożne, lecz nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Nie skorzystaliśmy z trudnych warunków dla obrońców i bramkarza. W drugiej połowie przy wyniku niekorzystnym zespół poderwał się do walki. Chciał zmienić wynik tego meczu. Stworzyliśmy kilka sytuacji klarownych, jednak wszystkie strzały szły prosto w bramkarza. Zabrakło precyzji, szczęścia, czy też trochę umiejętności by ten wynik zmienić. Został nam jeden mecz do końca, zatem będziemy starali się na wyjeździe odrobić, to co straciliśmy na własnym boisku.

BRAK KOMENTARZY