“Jeżeli będzie trzeba to zrobię to kolejny raz”

0
4029
Karol Przeradzki z rodzonym bratem i bliźniakiem genetycznym (pośrodku)

Białaczka to choroba, która może dotknąć każdego. W Polsce co godzinę ktoś dowiaduje się, że jest chory właśnie na tę chorobę. Karol Przeradzki oddał swój szpik i w ten sposób znalazł genetycznego bliźniaka ratując mu życie. Każdy z nas ma w sobie lek na białaczkę, dlatego zachęcamy do rejestracji w bazie potencjalnych dawców.

– Jak to się stało, że zarejestrowałeś się w bazie potencjalnych dawców szpiku?

W moim przypadku to odbyło się dość typowo. Co ciekawe zarejestrowałem się jako ostatni ze rodziny. Skorzysta- łem z bardzo wygodnej opcji i swój zestaw rejestracyjny zamówiłem przez internet. Póź- niej szybko zrobiłem wymaz z policzków i odesłałem nawet nie myśląc że tak szybko otrzymam telefon z fundacji.

-A co cię do tego skłoniło?

– Skłoniła mnie do tego zwykła chęć pomocy drugiej osobie. Zawsze starałem się pomagać zarówno ludziom jak i zwierzętom więc było to dla mnie normalne i naturalne, żeby się zarejestrować.

-I pewnego dnia zadzwonił telefon?

Telefon z fundacji dostałem po ok. 5 miesiącach. Nie jestem w stanie powiedzieć ile dokładnie trwał oczekiwanie, ale szybko. Stan mojego bliźniaka genetycznego był krytyczny i liczyły się minuty. Nawet się nie zastanawiałem i od razu chciałem działać. Powiedziano mi tylko, że jest to chłopiec z Polski.

-Miałeś jakieś obawy przed przeszczepem?

Jeżeli chodzi o obawy przed przeszczepem to ich nie miałem. Słyszałem jakieś tam plotki i mity, ale wiedziałem, że to bzdury. Po zrobieniu wszystkich badań w szpitalu i stwierdzeniu przez zespół lekarzy, że wszystko jest ok, bardziej czekałem z fascynacją kiedy do tego dojdzie niż się obawiałem.

-Jak się czułeś po samym przeszczepie?

– Po przeszczepie czułem się dobrze. Można powiedzieć, że 2 godziny po zabiegu normalnie funkcjonowałem i piłem kawę rozmawiając z innymi ludźmi, którzy też byli w podobnej sytuacji. Nic złego mi się nie stało i od razu mogłem wracać do domu.

-Od tych wydarzeń minęły już 3 lata, więc mogłeś spotkać się z biorcą. Jakie miałeś wrażenia po pierwszym kontakcie ze swoim bliźniakiem genetycznym? 

-Wracając kiedyś z Drezna wiedziałem już, że czeka na mnie rodzina w Zielonej Górze i jest chyba bardziej pod wpływem stresu niż ja. Prawdę mó- wiąc przez cały czas, gdy kontaktowaliśmy się telefonicznie lub przez maila to narastało dziwne, ale przyjemne napię- cie. I stało się. Spotkaliśmy się w domu rodziców Krzysia. Muszę przyznać, że to bardzo ciepła i pogodna rodzina, która powitała mnie z wielkim sercem. Nasze spotkanie trwało kilka godzin, podczas których wspólnie rozmawialiśmy. Muszę powiedzieć, że jak zobaczyłem mojego biorcę to naprawdę przepełniła mnie duma z tego, że to właśnie ja, przez zwyczajną sytuację jaką jest oddanie szpiku mogłem komuś podarować życie. Chciałbym dodać, że znów jestem w bazie DKMS i jeżeli będzie trzeba to zrobię to kolejny raz bez najmniejszego zastanawiania się.

BRAK KOMENTARZY