Drogi powiatowe w mieście, nawet małym, powinny być drogami gminnymi. Za ich przekazaniem muszą iść środki finansowe – pisze w liście otwartym Marek Miros, były burmistrz Gołdapi.
Według Marka Mirosa, „drogi powiatowe i gminne wymagają przewartościowania podejścia do sposobu ich modernizacji. Jeśli chodzi o drogi powiatowe, w tym względzie środowiska samorządowe od dawna postulują hasło: jedno miasto – jeden gospodarz”.
Jak dodaje, stan dróg lokalnych jest fatalny. „To jest moim zdaniem największe wyzwanie dla samorządów na najbliższe lata” – napisał w liście.
Publikujemy list otwarty Marka Mirosa, burmistrza Gołdapi w latach 1990 – 2014, obecnie pracownika starostwa powiatowego w Gołdapi.
Szanowni Państwo
Pozwalam sobie jako doświadczony samorządowiec zabrać głos w sprawie dróg lokalnych. Z samorządem jestem związany od początku, od 1990 roku. Przez sześć kadencji (od 06.06.1990 roku do 01.12.2014 roku) pełniłem funkcję burmistrza Gołdapi. Przez dwanaście lat byłem członkiem Zarządu Związku Miast Polskich, a w ostatniej kadencji wiceprezesem tej korporacji. Obecnie pracuję w starostwie powiatowym w Gołdapi.
Przez te 27 lat sporo jeździłem, i nadal jeżdżę, po kraju i miałem okazję do wielu spotkań i wymiany poglądów z samorządowcami z całej Polski. Nadal aktywnie uczestniczę w życiu polskiego samorządu. Dlatego nie mogę przejść obojętnie wobec problemu dróg lokalnych.
Dla jasności. Jestem bezpartyjny, a moje preferencje czy przekonania polityczne w żaden sposób nie są związane z obecnie rządzącą formacją polityczną. Co więcej. Część posunięć budzi mój sprzeciw, a niekiedy dezaprobatę.
Natomiast mam głębokie przekonanie, że to może już wyświechtane trochę hasło, iż „dziura w jezdni jest apolityczna”, jest prawdziwe. Polskie samorządy odniosły niewątpliwy sukces. To nie podlega dyskusji.
Generalnie samorządy dały sobie radę z wieloma problemami, które w 1990 roku stanowiły ogromne wyzwania. Z bazą oświatową, wodociągami, kanalizacją, organizacją nowoczesnego systemu odbioru odpadów stałych i ich dalszego wykorzystania, infrastrukturą komunalną. W dużej mierze z kulturą, sportem, opieką społeczną, problemami socjalnymi. Przykład Gołdapi jest tylko potwierdzeniem oczywistej tezy, że samorządy w walny sposób przyczyniły się do radykalnego spadku bezrobocia. Jeśli któryś samorząd przez dwadzieścia siedem lat tych problemów nie rozwiązał, lub nie jest w trakcie ich rozwiązywania, to z dużą dozą pewności można powiedzieć, że jest to albo wina organów samorządu, albo mieszkańców, którzy zbyt często zmieniali priorytety lokalne i lokalne władze.
Są natomiast dziedziny, których nie jesteśmy w stanie rozwiązać bez pomocy środków budżetowych bądź unijnych.
Pierwsza z nich to finanse samorządów. Ten problem jest tak oczywisty, że nie będę go tu rozwijał.
Skoncentruję się natomiast na drogach lokalnych.
Gminnych i powiatowych. Zacznę od wad systemu prawnego. W tej chwili drogi dzielą się na krajowe, wojewódzkie, powiatowe, gminne i kilka jeszcze kategorii np. osiedlowe, prywatne itd. Ogrom prac, jakie zauważa się w ostatnich kilkunastu latach na drogach krajowych i wojewódzkich (nie tylko autostradach i drogach szybkiego ruchu), plany inwestycyjne na najbliższą przyszłość są imponujące.
Natomiast drogi powiatowe i gminne wymagają przewartościowania podejścia do sposobu ich modernizacji. Jeśli chodzi o drogi powiatowe, w tym względzie środowiska samorządowe od dawna postulują hasło: jedno miasto – jeden gospodarz. Drogi powiatowe w mieście, nawet małym, powinny być drogami gminnymi. Z mocy prawa. Pod jednym wszakże warunkiem. Za przekazaniem dróg powinny iść odpowiednie środki finansowe. Nie dysponują nimi powiaty, nie dysponują gminy. Dlaczego jeden gospodarz? Chociażby ze względów logistycznych (np. organizacja ruchu w mieście), ale również inwestycyjnych. Chodzi o planowanie i realizację programów inwestycyjnych, napraw bieżących, remontów, utrzymania czystości itp.
Innymi słowy: drogi krajowe i wojewódzkie powinny pozostać odpowiednio w gestii GDDKiA i marszałków. Z różnych względów. Przede wszystkim logistycznych. Natomiast drogi w mieście winny być drogami wyłącznie gminnymi.
Stan dróg lokalnych jest fatalny. To jest moim zdaniem największe wyzwanie dla samorządów na najbliższe lata. Postrzeganie samorządów, a pośrednio państwa przez pryzmat dróg lokalnych jest adekwatne do ich stanu.
Oświatę mamy, boiska mamy, wodę mamy, kanalizację i oczyszczalnie ścieków permanentnie modernizujemy, program na odpady stałe systematycznie realizujemy, infrastruktura sportowa, kulturalna się rozwija. Tworzy się (może zbyt wolno) społeczeństwo obywatelskie. Samorządy coraz bardziej rozumieją, jak ważny jest kapitał ludzki.
Problemem nie do przeskoczenia bez środków zewnętrznych, problemem najbardziej uciążliwym dla mieszkańców, jest stan dróg lokalnych. Mieszkańcy i samorządowcy czekają na wielki program modernizacji dróg lokalnych dla Polski. Zdaję sobie sprawę, że niestety środków unijnych w praktyce na ten cel nie ma. TNT, transport zbiorowy to priorytety z perspektywy Brukseli. Natomiast we wszelkich sondażach, problem fatalnego stanu dróg lokalnych stawiany jest przez mieszkańców i samorządowców lokalnej Polski jako jeden z najważniejszych. Wielokrotnie, przez ponad dwanaście lat z upoważnienia Zarządu Związku Miast Polskich ten problem podnosiłem. Wielokrotnie korporacje samorządowe jednoznacznie podnosiły te kwestię w swoich stanowiskach, postulatach i pracach Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
Dlatego nie mogę przejść obojętnie wobec propozycji utworzenia Funduszu Dróg Samorządowych.
Uważam to za wyjście naprzeciw wieloletnim staraniom polskich samorządowców o stworzenie trwałego systemu finansowania dróg lokalnych. Nie oceniam samego projektu. Z jedną uwagą. Ze względu na fatalny stan dróg lokalnych, na ten cel powinna być przeznaczona cała suma, a nie tylko jej część. Wiem, że każda nowa danina budzi zrozumiały sprzeciw. Jednak ci sami mieszkańcy, którzy słusznie protestują przeciwko dodatkowym obciążeniom, przychodzą na sesje rad gmin i powiatów, równie słusznie domagając się naprawienia ich drogi. Z punktu widzenia użytkownika drogi lokalnej, w dłuższej perspektywie, bardziej opłaca się nieco więcej płacić za paliwo, niż dużo więcej za naprawę zawieszenia i myjnię samochodową po przejeździe przez drogę gruntową.
Jako były wielokadencyjny burmistrz, członek Zarządu ZMP, mieszkaniec przygranicznej gminy Gołdap, domagam się rzetelnej, poważnej dyskusji nad stworzeniem Funduszu Dróg Lokalnych. Domagam się tego w imieniu mieszkańców ulicy Szkolnej, Wąskiej, Partyzantów, Nadbrzeżnej, Ustronia, Osiedla I, drogi Skocze Juchnajcie, drogi na Żabin, drogi w Boćwince do byłego PGR, drogi Grabowo – Pogorzel, i wielu tysięcy innych dróg powiatowych i gminnych w całej Polsce.
Jeszcze raz podkreślam, że pismo to nie ma charakteru politycznego. Drogi krajowe (autostrady, drogi szybkiego ruchu i inne tej kategorii) drogi wojewódzkie, od kilkunastu lat rozwijają się świetnie. Natomiast lokalne systematycznie się degradują. Zwracam się do parlamentarzystów i mediów. Problem jest na tyle poważny, by nie traktować go jako pretekstu do politycznej bijatyki.
Nie jest ważne z naszej perspektywy, kto jest autorem projektu. Ważne jest, by problem został rozwiązany.
Chcemy wreszcie porządnych dróg w gminach i powiatach. Zależy to tylko od was. Polityków i również mediów, które kształtują opinię publiczną.
Marek Aleksander Miros
Prawie już emerytowany samorządowiec, któremu dobro lokalne jest szczególnie bliskie.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny PAP