Ratownicy medyczni wznawiają protest

0
2565
Od lewej: Tadeusz Miłowski i Jerzy Żebrowski

Ratownicy medyczni wznawiają protest i domagają się przede wszystkim podwyższenia wynagrodzeń. Dzisiaj miało miejsce spotkanie przedstawicieli Komitetu Protestacyjnego Ratowników Medycznych z Wicewojewodą Warmińsko-Mazurskim Sławomirem Sadowskim.

Odwiedzili nas dzisiaj ratownicy medyczni, aby porozmawiać o trudnej sytuacji ratownictwa medycznego w województwie warmińsko-mazurskim. Rozmawialiśmy o ich pracy, o tym jak ta praca jest trudna, ale także i o tym, że tych ratowników ciągle jest za mało, a wiąże się to również z sytuacją materialną, w jakiej się znajdują. Więcej będę mógł powiedzieć, po przeczytaniu opracowań i postulatów, jakie mają nam zostać jutro dostarczone – powiedział wicewojewoda Sławomir Sadowski.

Ratownicy domagają się podwyżek, ponieważ w przeciwnym razie może dojść do tego, że nie będzie miał, kto pracować w tym zawodzie – Nasze postulaty zostały przedstawione w Ministerstwie Zdrowia. Jest to zwiększenie dodatku z 800 zł do 1600 zł. Kolejnym postulatem jest usankcjonowanie ratownika medycznego w płacy minimalnej na poziomie 1,54 współczynnika średniego wynagrodzenia, aby usystematyzować jednolitość płacy ratowników medycznych w całej Polsce. Trzecim postulatem jest wpisanie dla nas sześciodniowego urlopu szkoleniowego w ramach tego, że musimy cały czas podnosić kwalifikacje – powiedział Jerzy Żebrowski, ratownik medyczny, przedstawiciel Komitetu Protestacyjnego Ratowników Medycznych.

Problem jest bardzo rozległy i dotyczy nie tylko województwa warmińsko-mazurskiego, ale i całej Polski. Obecnie ratownicy medyczni muszą pracować na półtorej, albo nawet i na dwa etaty, ponieważ brakuje personelu. Są przemęczeni, a za swoją ciężką pracę nie dostają odpowiedniego wynagrodzenia.

Dzisiejsze spotkanie z wojewodą miało naświetlić problem pojawiający się zarówno w województwie, jak i całej Polsce. Mowa o braku ratowników medycznych, którzy mogliby zapewnić bezpieczeństwo. Problem narasta, ponieważ ratownicy medyczni przekwalifikowują się na inne zawody. Takie jest prawo rynku. Niektórzy mówią, że to jest nasze powołanie czy misja i tak owszem jest, ale za samą misję, nie jesteśmy w stanie wyżyć. Nie wiem czy zostanie coś w tej kwestii poprawione. Jesteśmy umówieni na kolejną rozmowę z Panem wojewodą i być może wtedy będziemy mogli coś więcej powiedzieć – dodaje Jerzy Żebrowski.

Ratownicy podkreślają, że ich protest objawia się tym, że noszą przyczepione znaczki protestacyjne, zakładają koszulki, oznaczają karetki, ale nie mają zamiaru zaprzestać pracy i wychodzić z karetek. Niestety jednak dzieje się tak, z racji prawa rynku. Sytuacja jest coraz trudniejsza, a w najbliższym czasie może być jeszcze gorzej.

Fotorelacja:

BRAK KOMENTARZY