Dane GUS o gospodarce odpadami odstają od rzeczywistości: Polacy wytwarzają za dużo śmieci. System do tego zachęca, a koszty rosną

0
2398

Podczas Walnego Zgromadzenia Komunalnego Związku Gmin Regionu Leszczyńskiego (KZGRL) zaproponowano podwyżkę opłat za wywóz śmieci o ponad 40 procent.
Powód? Mieszkańcy wytwarzają zbyt dużo śmieci. System ich do tego zachęca i dlatego koszty rosną. To niestety błąd jaki popełniliśmy przy założeniu reformy śmieciowej. Jedną patologię – wyrzucanie odpadów do lasu, zastąpiliśmy drugą – rosnącym strumieniem odpadów, którego nie widać w danych GUS – tłumaczą fachowcy.

Do tej pory na terenie KZGRL, który tworzy 18 gmin, mieszkańcy płacili za wywóz śmieci 9 zł, teraz miałoby to być 13 zł.

– Tylko z tytułu wzrostu masy odpadów, nie licząc cen transportu i zagospodarowania odpadów, cena wywozu zwiększa się – tłumaczy Eugeniusz Karpiński, prezes zarządu KZGRL portalowi elka.pl. – Mieszkańcy produkują o kilkadziesiąt kilogramów więcej odpadów niż to było rok, czy dwa lata temu – dodaje.

Decyzji w tej sprawie nie podjęto, ponieważ według burmistrzów i wójtów, sprawa wymaga wyjaśnienia szczegółów składających się na tą konkretną kwotę podwyżki. Radni poprosili, by spółka przedstawiła szczegółowo, jaki wpływ mają poszczególne koszty na proponowaną cenę.

Mieszkańcy pytają w dyskusjach na forach o sens reformy śmieciowej: – To znowu do lasu mamy wywozić, bo za dużo śmieci zbieramy?

– Mnie ciągle zaskakuje takie zdziwienie, że za odbiór odpadów trzeba płacić – komentuje dr Marek Goleń ze Szkoły Głównej Handlowej. – To są konkretne koszty, które ktoś musi ponieść. Wprowadzając reformę zdecydowaliśmy, że spadają one na mieszkańców, choć w większym stopniu mogliby je ponosić konsumenci. Można np. wprowadzić tzw. rozszerzoną odpowiedzialność producenta i dodatkowe opłaty za produkt wprowadzany na rynek, ale to oczywiście nie zmienia faktu, że zawsze ktoś musi za to zapłacić. U nas płaci obywatel.

 Najłatwiej podnieść opłaty

Jak tłumaczy Tomasz Styś, ekonomista Instytutu Sobieskiego na poziomie regulacji systemu sprawa jest prosta:

– Wysokość opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi ponoszona przez właścicieli nieruchomości jest niezależna od ilości wytwarzanych przez nich odpadów. Po prostu pokrywać ma koszty funkcjonowania gminnych systemów gospodarowania odpadami, stąd często gminy idą po najmniejszej linii oporu podnosząc wysokość stawek w celu zbilansowania kosztów i dochodów systemu – mówi i dodaje: – Natomiast na poziomie organizacji systemu istnieją liczne możliwości optymalizacji kosztów odbioru i zagospodarowania odpadów komunalnych, szczególnie te związane z selektywną zbiórką „u źródła”.

Warto pamiętać, że zebrane w odpowiednim standardzie papier, szkło, tworzywa sztuczne czy metale są surowcami wtórnymi o określonej rynkowej cenie. Ponadto, prowadzenie selektywnej zbiórki bioodpadów obniża pośrednio koszty zagospodarowania wszystkich wytwarzanych w gminie odpadów komunalnych.

Dr Marek Goleń zwraca jednak uwagę, że to opłaty są jednak podstawą finansowania gospodarki odpadami. – Wpływy z recyclingu to może być najwyżej 10-15 procent ogólnych kosztów, reszta musi pochodzić z opłat – dodaje naukowiec.

Jego zdaniem problem leży już u założenia tzw. reformy śmieciowej: – Nikt wtedy nie pytał specjalistów, tylko chodziło o to, żeby ustawę jak najszybciej „przepchnąć”. Efekt jest taki, że nie ma w tej chwili motywacji do tego, żeby ograniczyć strumień odpadów – podkreśla.

Naukowiec przypomina, że przed reformą mieliśmy opłatę za pojemnik – czyli od ilości zebranych odpadów – i w efekcie wiele śmieci trafiało do lasu, do rowów albo było podrzucanych do kontenerów na osiedlach.

BRAK KOMENTARZY