Referenda biorą się z braku dialogu z mieszkańcami

0
863
Referendum to demokratyczne narzędzie pozwalające wyborcom na korektę wyborczego wyniku w trakcie trwania kadencji

Patrząc na to co dzieje się wokół olsztyńskiego referendum już można stwierdzić, że Czesław Jerzy Małkowski musi być prezydentem Olsztyna. W świetle debat i działań na naszym podwórku widać, że bez niego lokalni politycy nie za bardzo będą wiedzieli co robić.

Wygląda na to, że jeżeli tylko frekwencja będzie wystarczająca dla ważności referendum, to niezbędne będą przyśpieszone wybory także w stolicy Warmii i Mazur. „Także”, bo niewątpliwie „palmę pierwszeństwa” dzierżyć będzie w tych działaniach Ostróda. Tam organizatorzy akcji odwołania burmistrza, zebrali już ok. 3,5 tysiąca podpisów, a więc o ponad 30 proc. więcej niż wymaga tego procedura uruchomienia głosowania. Referendum w tym mieście jest już praktycznie pewne, podobnie jak jego wynik. Bo będzie ono ważne, gdy do urn pójdzie ok. 7 tys. osób. Osiem lat temu, gdy w wyniku referendum odwołany został ówczesny włodarz miasta, w głosowaniu udział wzięło prawie 8,2 tys. mieszkańców, z których ponad 5 tys. było „za”, a „przeciwko” niespełna 3 tys.

A trzeba zauważyć, że głównym powodem niezadowolenia wyrażanym w tego typu inicjatywach przez ich organizatorów i uczestników, jest brak komunikacji na linii władza – mieszkańcy. W 2013 roku, gdy i ją chciano odwołać ze stanowiska, zrozumiała to i Hanna Gronkiewicz Waltz, Prezydent Stolicy. Jak przyznała to wówczas kilkakrotnie, jej największym błędem w zarządzaniu Warszawą, który zaskutkował akcją referendalną, było „niedocenienie wagi komunikacji społecznej, tej potrzeby ciągłego tłumaczenia. Wydawało mi się, że jeśli mówimy: zaczynamy remont i w związku z tym będą utrudnienia, to wszystko jest jasne, a okazało się, że takie informacje trzeba wielokrotnie powtarzać, osobiście tłumaczyć. Trzeba poświęcać na to więcej czasu. Zrozumiałam, że tym właśnie różni się funkcja prezydenta miasta od funkcji menedżera”.

Te słowa należałoby zadedykować wcale niemałej grupie włodarzy gmin i miast. Jednak nie tylko im, bowiem trzeba nie tylko umieć działać (rządzić, zarządzać, kierować itd.), ale także potrafić o tym skutecznie komunikować. Mieszkańcy oczekują bowiem nie tyle wielkich inwestycji, co przede wszystkim rozmowy i dialogu. Pani H. Gronkiewicz-Waltz nie została wówczas odwołana z funkcji Prezydenta Warszawy tylko dlatego, że zbyt niska była frekwencja, która wyniosła niecałe 26 proc. Za jej odwołaniem zagłosowało ponad 322 tys. osób, przeciwko było niecałe 17,5 tys.

W skutecznej komunikacji z mieszkańcami tkwi między innymi odpowiedź na zadawane obecnie często pytanie: „Jak to możliwe, że odwołany 12 lat temu były prezydent Olsztyna ma wciąż tak licznych zwolenników”?

Czesław Jerzy Małkowski w czasie swej prezydentury po prostu rozmawiał z mieszkańcami miasta oraz, co najważniejsze, miał czas, aby ich słuchać! Czy była to tylko gra pozorów czy autentyczne zainteresowanie – nie ma to znaczenia. W polityce liczy się skuteczność, a ten sposób zdobywania przychylności wyborców znany jest już od dawna. W I wieku przed naszą erą pisał o tym m.in. w swoim „Małym poradniku wyborczym” Kwintus Cyceron, zalecając przede wszystkim „hojności w słowach”, czyli owartość, umiejętności schlebiania i nieodmawianie prośbom wyborców. Drugim „filarem” sukcesu jest według niego „hojność w pieniądzu” – a skąpstwa w wydatkach promocyjnych nie można byłemu prezydentowi z pewnością zarzucić.

Rady starożytnego specjalisty od marketingu politycznego aktualne są do dziś. Mniej lub bardziej świadome stosowanie się do nich, w przypadku Czesława Małkowskiego zaowocowało tym, że po pięciu latach sprawowania władzy w ratuszu, w listopadzie 2006 roku wygrał ponownie wybory już w pierwszej turze głosowania.

Dla porównania, po pięciu latach sprawowania władzy prezydent Piotr Grzymowicz, wybory samorządowe 2014 roku wygrał w drugiej turze, przewagą niecałych 500 głosów (na prawie 57 tys. głosujących) z… oskarżonym o gwałt i odwołanym sześć lat wcześniej w referendum ex prezydentem. Komunikacja społeczna to od lat główna „bolączka” jego prezydentury.

Ale zarzut braku podstawowej dla polityka umiejętności komunikowania się z wyborcami można postawić nie tylko jemu. W zasadzie dotyczy on większości przedstawicieli ugrupowań politycznych w mieście. Dowodem jest tu także obecna dyskusja na temat zbliżającego się referendum tocząca się wśród ich członków. Sprowadza się ona w zasadzie do wewnętrznych kłótni: „co zrobić z tym kukułczym jajem”?

Dwa lata temu (tak jak i cztery, i osiem lat wcześniej) w wyborach samorządowych wszyscy reprezentujący je pretendenci do fotela prezydenta Olsztyna zgodnym chórem krytykowali P. Grzymowicza, chcąc zająć jego miejsce. Dziś, gdy otwiera się droga do przyśpieszonych wyborów i pojawia się realna szansa przejęcia władzy w bądź, co bądź dużym mieście wojewódzkim – główne ugrupowania nie tylko nie chcą jej wykorzystać, ale nawet zająć konkretnego stanowiska w tej sprawie: „bo nie chcą się mieszać do rozgrywki między Grzymowiczem a Małkowskim”?! W ten sposób nie tylko traci się wiarygodność w oczach wyborców, ale także i członków.

Wyjątkiem jest tu niewątpliwie Porozumienie, które nie tylko swoim koalicjantom z lokalnego PiS pokazuje jakie efekty można osiągnąć, gdy się bardzo chce i… umie się komunikować z wyborcami. Niewątpliwie te lekcje doskonale odrobił Michał Wypij, który w momencie startu w wyborach samorządowych 2018 roku, był szerzej nieznanym politykiem, w sumie niewielkiego ugrupowania Jarosława Gowina. Po kilku miesiącach walki o olsztyński ratusz, zajął w tym starciu trzecie miejsce. Rok później, w wyborach do Sejmu, zdobył mandat startujący z ostatniego miejsca na prawicowej liście.

I nie wiadomo czy nie zostanie nowym włodarzem stolicy Warmii i Mazur? O ile oczywiście nie wystartuje w nich Cz. Małkowski?

dr Wojciech K. Szalkiewicz

BRAK KOMENTARZY