To branża, która radzi sobie w kryzysie

0
303

Branża diet pudełkowych radzi sobie w kryzysie lepiej niż cała gastronomia. Firmy szukają jednak sposobów na skokowy wzrost cen energii.

 Rosnące ceny energii i żywności na pewno nie wpływają stymulująco na branżę cateringową czy gastronomiczną. Radzimy sobie w ten sposób, że po prostu kreatywnie liczymy  mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Tadeusz Müller, kucharz i restaurator. – Na szczęście ekologiczne warzywa nie podrożały tak bardzo, dlatego że to są produkty, do których się nie używa nawozów, a wiadomo, że produkcja nawozów wykorzystuje w 90 proc. energię z gazu, stąd taka podwyżka cen.

Według wstępnych danych w listopadzie ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 17,4 proc., co i tak oznaczało spadek wobec tempa odnotowanego w październiku (17,9 proc.). Mimo osłabienia dynamiki w ujęciu rocznym miesiąc do miesiąca ceny w listopadzie wzrosły o 0,7 proc. względem października, przy czym wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych był ponaddwukrotnie szybszy (+1,6 proc. m/m). Nośniki energii potaniały miesiąc do miesiąca kosmetycznie (-0,01 proc.) po uprzednim dynamicznym wzroście – w listopadzie były droższe niż rok wcześniej o więcej niż jedną trzecią (36,8 proc.).

 Oprócz tego, że ceny energii i różnych towarów rosną, to również wpływ na mniejsze zainteresowanie gastronomią mają nastroje konsumenckie, które są bardzo ostrożne. I to też się przejawia w sprzedaży diet pudełkowych. Mamy taki czas, kiedy konsumenci nie podejmują tak odważnych działań zakupowych – mówi właściciel firmy cateringowej Dieta Z Liścia.

W ubiegłym miesiącu nastroje konsumenckie wprawdzie lekko się poprawiły, zarówno odnośnie do bieżącej, jak i przyszłej sytuacji gospodarstw domowych, jednak nadal są bardzo złe. Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) w listopadzie wyniósł -44,0, a może on przyjmować wartości od minus 100 do plus 100. Wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej (WWUK) ukształtował się na poziomie -33,8. Polacy najbardziej obawiają się pogorszenia swojej sytuacji finansowej, zmiany sytuacji ekonomicznej w kraju oraz bezrobocia.

 Tak naprawdę nie ma produktu i usługi, która by nie wzrosła cenowo w ostatnim kwartale czy w ostatnim roku, a scenariusz na kolejny rok też nie jest ciekawy. Przykładowo ceny jabłek szacowane są już teraz na 12 zł, dlatego że sadownicy nie zbierali plonów jabłek na jesieni, nie przechowywali ich z racji wysokich cen prądu – mówi kucharz i restaurator. – Wzrosty cen niektórych warzyw przekroczyły 100 proc. Jest to sytuacja, w której nie da się podnieść cen cateringu o 100 proc., dlatego musimy wprowadzać różne inne działania, żeby klienci byli nadal zadowoleni z jakości i nieznacznie podwyższonej ceny. Firmy cateringowe wprowadziły różne zmiany, żeby ograniczyć rosnące wydatki, np. lepiej planują zakupy i zatowarowanie.

Do tej pory rynek diet pudełkowych nie odnotował spektakularnych upadłości firm, ale zauważalne są ruchy zmierzające do zmiany jego struktury. Dziś jest on bardzo rozdrobniony i zróżnicowany – są na nim obecne zarówno duże, ogólnopolskie podmioty, jak i mniejsze firmy, działające w skali lokalnej. Dzięki temu oferta dla konsumentów jest bogata i zróżnicowana, rozdrobnienie ma jednak swoje konsekwencje dla kosztów prowadzenia działalności.

 Na pewno na rynku diet pudełkowych zbliżają się przetasowania. Nasza firma Dieta Z Liścia dostaje dużo propozycji konsolidacji rynku, konsolidacji marek po to, żeby ograniczyć koszty albo składać się na te koszty w parę firm. Jest to dosyć silny trend, bo wielu firmom ceny energii wzrosły pięciokrotnie czy siedmiokrotnie – mówi Tadeusz Müller. – Mniejsze firmy na pewno mają problemy i wiele z nich już przestało działać, chociażby nasza konkurencja w segmencie premium. Dużo firm sprzedaje tanie diety, na granicy break even. Oznacza to, że każde podniesienie cen towarów powoduje, że klienci zainteresowani dietami za 40 zł nie są w stanie zapłacić więcej, np. po podwyżce do 50 zł.

ŹRÓDŁO: Newseria

BRAK KOMENTARZY