W „Gminie pełnej cudów” do uspokojenia emocji wciąż daleko

0
4149

W niedzielę 23 kwietnia br. mieszkańcy gminy Gietrzwałd odwołali w referendum wójta Marcina Sieczkowskiego. Wydawałoby się, że najważniejszym argumentem za przeprowadzeniem referendum było postawienie wójtowi 196 zarzutów prokuratorskich. Jednak, zgodnie ze słowami pełnomocnika inicjatorów referendum- Dariusza Janaszkiewicza, głównym celem było  odwołanie nowej dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego im. Andrzeja Samulowskiego w Gietrzwałdzie, Bożeny Reszki.

Bożena Reszka objęła swoje  obowiązki  1 września 2016 roku w wyniku wygranego konkursu. Od początku ujawniła się niechęć do nowej dyrektorki ze strony części grona  pedagogicznego i rodziców, która doprowadziła bardzo szybko do konfliktu, czy też buntu części środowiska lokalnego skierowanego przeciw nowej władzy w szkole. Konflikt trafił na łamy niektórych lokalnych mediów i sprawa nabrzmiała do rozmiarów lokalnej „wojenki”, w której zakładnikami stały się dzieci i ich prawo do nieuczestniczenia w rozgrywkach dorosłych.

Od czego się zaczęło?

Początkowo zarzuty wobec dyrektor dotyczyły głównie jej działań na polu wychowania patriotycznego. Części nauczycieli i rodziców nie spodobał się na przykład  fakt, że podczas Mszy św., rozpoczynającej nowy rok szkolny, do Bazyliki pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Gietrzwałdzie został wprowadzony sztandar szkoły. Nauczyciele, zrzeszeni w Związku Nauczycielstwa Polskiego, oskarżyli nową dyrektor o łamanie ceremoniału, który nie przewiduje udziału sztandaru w uroczystościach…kościelnych. Poprzednia dyrektor, Teresa Kochanowska, przestrzegała świeckości placówki. To, z kolei, nie podobało się innej części mieszkańców gminy. Konsekwencją miała być jedynie dobra ocena  pracy dyrektor, wystawiona przez organ prowadzący, co przekreśliło możliwość powierzenia jej  kierowania szkołą na kolejne 5 lat, bez konieczności przystępowania do konkursu. Teresa Kochanowska podjęła decyzję, że nie weźmie udziału w konkursie. W wyniku postępowania konkursowego nowym dyrektorem została mianowana Bożena Reszka.

Posada wójta za… odwołanie dyrektora szkoły?

Dariusz Janaszkiewicz, Przewodniczący Rady Rodziców i pełnomocnik inicjatorów referendum przeciwko wójtowi, jest zdania, że powołanie nowej dyrektor było polityczne. Wynikało z  poparcia partii rządzącej. Jego zdaniem nowa dyrektor od początku nie chciała współpracować z rodzicami i skonfliktowała się z częścią nauczycieli, forsując własne pomysły na kierowanie szkołą i wychowanie patriotyczne dzieci. Przewodniczący Rady Rodziców zarzuca również  dyrektorce nieudolność w kierowaniu placówką oraz to, że dzieci nie mają zapewnionej właściwej opieki i nie czują się bezpiecznie. Jego zdaniem, fałszowana jest dokumentacja w ten sposób, żeby dowieść, że dzieci objęte były opieką, kiedy, de facto takowej nie było. Zdaniem Dariusza Janaszkiewicza wójt nie reagował na skargi rodziców i nauczycieli. Stąd wziął się pomysł referendum odwoławczego. Jego organizatorzy liczą na to, że kolejny wójt pomoże im usunąć dyrektor Reszkę ze stanowiska. W związku z tym, że przeprowadzone przez Kuratorium Oświaty kontrole nie wykazały nieprawidłowości w zarządzaniu szkołą, Janaszkiewicz przygotowuje także skargę do prokuratury na nieskuteczność działań Kuratorium.

Kto może uczestniczyć w radzie pedagogicznej?

Dyrektor Bożena Reszka odbiera te ataki, jako nagonkę na swoją osobę.- O tym, że współpraca będzie bardzo trudna, wiedziałam już od 1 września. Poprzednia dyrektor, z którą spotkałam się 2 razy oznajmiła mi, że powinnam uczestniczyć w radzie pedagogicznej pod koniec sierpnia i zapoznać nauczycieli z  organizacją pracy na następny rok.  Przyjechałam do domu i  zastanowiłam się, że angaż mam dopiero od 1 września i tak naprawdę nie mam jeszcze prawa uczestniczyć w radzie pedagogicznej. Ktoś mógłby mieć do mnie pretensje, że wchodzę w pełnienie obowiązków, których mi jeszcze nie powierzono. Nie chciałam też psuć momentu pożegnania nauczycieli z dotychczasową przełożoną. Nauczyciele niestety uznali to za dowód na to, że nie chcę ich poznać.-wyjaśnia  dyrektor Reszka.

Dyrektor Bożena Reszka(na zdjęciu) odbiera te ataki, jako nagonkę na swoją osobę

Gdzie jest godne miejsce dla sztandaru szkoły?

Nie spodobało się też to, co powiedziałam na apelu, rozpoczynającym nowy rok szkolny. Przywitałam nie te osoby, co trzeba. Konkretnie chodziło o księdza, którego zaprosiłam na uroczystość. Dowiedziałam  się później, że do tej pory ksiądz nie brał udziału w rozpoczęciu roku szkolnego. Zaatakowano mnie za to, że podczas Mszy św. w kościele był sztandar szkoły. Sama jestem członkiem asysty sztandaru w NSZZ Solidarność i dla mnie jest oczywiste, że sztandary pojawiają się na wszystkich uroczystościach, zarówno państwowych jak i kościelnych. Okazało się, że tu w Gietrzwałdzie nie jest to takie oczywiste. Zaczęło się wycofywanie dzieci z pocztu sztandarowego. Na pierwszą radę pedagogiczną nauczyciele  przyszli z teczką i oznajmili mi, że już wszystko o mnie wiedzą.kontynuuje dyrektor.

Patriotyzm z beretem na głowie

Kolejną kontrowersyjną uroczystością były obchody 17 września i to, że wymagany był strój galowy. –Zaprosiłam Kuratora Oświaty, dyrektorów innych szkół, a nauczyciel historii z sąsiedniej szkoły wygłosił krótką prelekcję, która oczywiście też się niektórym  nie spodobała. Zaproszona była też młodzież ze szkoły mundurowej „Feniks” z Olsztyna. Uważam, że uroczystość była bardzo podniosła, co głośno potwierdzali   nasi goście. Jednak w niektórych gazetach skrytykowano berety z orzełkami. Pisano, że „w Gietrzwałdzie na siłę wsadza się na głowy dzieci wojskowe berety”. –Moi przeciwnicy mówią, że jest to wpajanie patriotyzmu „na siłę”. Jeżeli są w szkole jakieś święta, to normalną sprawą jest to, że powinni w nich uczestniczyć wszyscy uczniowie. Nie jest tak, że przychodzą ci, którzy mają na to ochotę.  W ten sposób wychowujemy młodzież. Przypominam, że w tej chwili wychowanie patriotyczne jest priorytetem ministerstwa oświaty.  Szkoła jest instytucją, która ma uczyć i wychowywać, także wartości patriotycznych, we współpracy z domem rodzinnym i innymi instytucjami, na przykład  Kościołem. Jeżeli co innego będzie się mówiło w domu, kościele, czy szkole, to kogo ostatecznie wychowamy? Jakie będzie to przyszłe pokolenie i jaką będzie miało tożsamość?.-pyta dyrektor.-W każdej klasie wiszą krzyże i nie ja je tam powiesiłam. Patronem szkoły jest Andrzej Samulowski, poeta i popularyzator objawień gietrzwałdzkich. Na 127 uczniów tylko troje nie uczęszcza na religię. Wszystkie dzieci z III klasy przystąpiły do Pierwszej Komunii Św., rodzice chodzą do kościoła. Niezrozumiałe jest dla mnie, dlaczego obecność sztandaru szkoły podczas Mszy św. w intencji środowiska szkolnego budzi taki opór, a padały nawet głosy, o tym jakoby przez ten fakt sztandar miał zostać zhańbiony.mówi szczerze zdziwiona Bożena Reszka.

Bezpieczeństwo dzieci najważniejsze

Jednym z poważnych zarzutów, stawianych dyrektorce przez Przewodniczącego Rady Rodziców jest to, że szkoła nie dba o bezpieczeństwo uczniów. Dariusz Janaszkiewicz wskazuje konkretną sytuację, kiedy, z powodu nieprzydzielenia  zastępstwa za nieobecną nauczycielkę, dzieci z klasy I pozostawały bez nadzoru przez 2 godziny lekcyjne. Dyrektor  Reszka twierdzi, że zarzut ten nie jest prawdziwy. –Nieprawdą jest, że I klasa pozostała bez opieki. Tuż po dzwonku zorientowałam się, że nie zaplanowano zastępstwa i sama się nią zajęłam. Byłam z nimi przez całą lekcję i osobiście pilnowałam ich na świetlicy. Bardzo często czeka się na jakieś moje drobne pomyłki i potknięcia, żeby potem je wyolbrzymić i wykorzystać przeciwko mnie. Na przykład, troje dzieci nie chodzi na religię. Czekały na opiekę dosłownie minutę po dzwonku. To wystarczyło, żeby pojawił się ktoś z aparatem fotograficznym. Tymczasem, kiedy ktoś naprawdę nie zapewnił bezpieczeństwa i wyciągnęłam wobec niego konsekwencje, oskarża się mnie się o to, że wszyscy tutaj dostają nagany. Na razie udzieliłam jednej  nagany i jednego upomnienia. Nagany udzieliłam za brak opieki nad dzieckiem z klasy I. Dziewczynce pomyliły się godziny zakończenia zajęć. Wyszła ze szkoły godzinę wcześniej i czekała na swojego ojca. Nauczycielka nie zainteresowała się, dlaczego dziewczynki nie ma na ostatniej lekcji. Niektórzy nauczyciele  spóźniają się na lekcje i na dyżury , nie rozumieją tego, że dyżur to święta rzecz. Mają do mnie pretensje, że wymagam, aby dyżury były pełnione jak należy. W ubiegłym roku na przerwach dyżurowały dwie osoby. Moim zdaniem, to za mało, by zapewnić dzieciom bezpieczeństwo. W grafiku są obecnie 4 osoby i piąta  na stołówce.przytacza swoje racje dyrektor Reszka.

Najpoważniejszy zarzut, formułowany wobec dyrektor szkoły dotyczy tego,  że podczas zajęć dodatkowych jeden z uczniów został pobity przez kolegów w obecności pedagoga szkolnego i osoby, prowadzącej zajęcia, a  wobec tych osób nie zostały wyciągnięte konsekwencje służbowe. Zajście miało miejsce w marcu, jednak dopiero teraz zostało wyciągnięte na światło dzienne. Główną osobą odpowiedzialną za bezpieczeństwo uczniów podczas tych zajęć była pedagog z ponad 30-letnim stażem, pracująca od października 2016 roku w zastępstwie za panią, która przebywa na urlopie macierzyńskim, Grażyna Dulczewska. – Zostałam oskarżona o to, że nie dopilnowałam dzieci, które były na zajęciach pod moją opieką. To się teoretycznie mogło zdarzyć, bo dzieci zabierają się do bicia także w obecności nauczyciela dyżurującego podczas przerw, tylko, że to się nie zdarzyło. Sprawa dotyczy chłopca, który posiada orzeczenie o potrzebie specjalnego kształcenia i opieki. Ponieważ przejawia bardzo agresywne zachowania, na każdej lekcji towarzyszy mu mama.przytacza całą sytuację pedagog. Zajęcia, na których miało dojść do pobicia chłopca przez kolegów, prowadzi pedagog pani dr Krajewska, wolontariuszka. Ich celem jest zachęcenie dzieci z pewnymi zaburzeniami do  współpracy w grupie, a mają one formę zabawy. Brały w nich udział dzieci z klasy  I i II, w sumie czworo.-Moim zadaniem było pilnować, żeby chłopiec nie zaczepiał kolegów i nie wyrywał się. Jednak nie chciał współpracować. W pewnej chwili  rzucił krzesłem w stronę innego dziecka. Krzesło odbiło się od ziemi i prawdopodobnie uderzyło go w rękę. Potem wybiegł z klasy. Cały czas miałam go na oku. Kiedy przyszła mama, zaproponowałam, żeby zakończyć udział chłopca w zajęciach, ponieważ nie widać postępów.  Mama nie powiedziała na to nic, wzięła syna za rękę i wyszła. Napisała skargę do dyrektora, oskarżając nas o to, że nie dopilnowałyśmy dzieci i jej syn został pobity. Pani dyrektor przyjęła nasze wyjaśnienia na piśmie i zaprosiła mamę ucznia na konfrontację, jednak ta nie przyszła. Prawda jest taka, że to ten chłopiec  rzucał się na dzieci i je wyzywał, a nie odwrotnie. Sytuacja miała miejsce w marcu i w tej chwili jest wykorzystywana jako pretekst do usunięcia dyrektora.-mówi Grażyna Dulczewska.- Gdybym w marcu wiedziała, że ktoś w ten sposób wykorzysta to wydarzenie, natychmiast zadzwoniłabym do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej i poprosiłabym o biegłych psychologów, którzy dokonaliby oceny sytuacji. Byłam zdziwiona reakcją mamy. Dziecko uczestniczyło w zajęciach, prowadzonych przez dr Krajewską  od listopada i wcześniej nie było żadnych problemów. Mama go przyprowadzała, kontaktowała się z nami. W pewnym momencie zrobiła woltę. Myślę, że uległa wpływom miejscowych układów. W tej chwili rozważam wniesienie do sądu sprawy z powództwa cywilnego, bo jestem oczerniana bezpośrednio, a pani dyrektor pośrednio. Pan Janaszkiewicz już po raz drugi nagłaśnia sytuację, która miała miejsce kilka miesięcy wcześniej.  Jeśli ma  sygnały o jakichś nieprawidłowościach, powinien reagować na bieżąco.-dodaje pedagog.

„Jeńców” nie będzie

Konflikt w gietrzwałdzkiej szkole  jest już tak zaogniony, że raczej nie widać szans na jego polubowne rozwiązanie. Przeciwnicy Bożeny Reszki są zdecydowani doprowadzić do odwołania jej ze stanowiska.  Ona sama nie zamierza się poddawać, chyba, że nie będzie żadnych szans na współpracę.-Nie jestem przyklejona do stołka i celem mojego życia nie jest bycie dyrektorem szkoły w Gietrzwałdzie. Jeżeli nie będzie szans na to, żeby normalnie pracować, nie będzie sensu wojować z wiatrakami. Na pewno jednak nie dam się zastraszyć i zmusić do odejścia przez osoby, które nie są do tego uprawnione. Najgorsze jest to, że angażuje się w tę sprawę dzieci. Niedopuszczalne jest, żeby dzieci zachowywały się   w stosunku do dyrektora szkoły w tak lekceważący sposób, jak próbują to robić niektórzy uczniowie klasy szóstej. Dzieci mówią wprostNie będziemy pani słuchać.Dziewczynka z pierwszej klasy powiedziała do mnieNie będę z panią rozmawiała, bo mama mi nie pozwoliła.-cytuje Bożena Reszka pierwszoklasistkę.

Dyrektor jest zdania, że podstawowym powodem , dla którego nie udało się nawiązać udanej współpracy z nauczycielami i rodzicami nie są  różnice ideologiczne, ale sprawy personalne. –Ci, którzy oskarżają byłego wójta i pośrednio mnie  o zwolnienie poprzedniej dyrektorki, mijają się z prawdą. Poprzedniej dyrektor skończyła się kadencja. Pani Kochanowska mogła mieć żal, że organ prowadzący postawił jej dobrą , a nie wyróżniającą ocenę, ale nie odbierało jej to możliwości startowania w konkursie. Ocena pracy dyrektora jest ważna przy przedłużaniu kadencji bez konkursu. Organ prowadzący może to zrobić, ale nie musi. Na przykład w Olsztynie od lat nie powierza się nikomu stanowiska dyrektora. We wszystkich szkołach są konkursy.-kończy rozmowę dyrektor.

Dariusz Gołębiowski

BRAK KOMENTARZY