Prezydent Andrzej Duda: to był wystrzał, huk. Eksplodowała opona w limuzynie głowy państwa

0
2038
Fot. Archiwum BOR

Usłyszałem wystrzał, huk – relacjonował po wypadku prezydent Andrzeja Duda. W czasie piątkowego przejazdu prezydenckiej kolumny autostradą A4 w okolicach Lewina Brzeskiego w samochodzie prezydenta uszkodzeniu uległa opona. Auto, którym jechał Andrzej Duda, wpadło w poślizg i zsunęło się do rowu.

– Czekałem spokojnie co się dalej wydarzy. Na szczęście nic poważnego w sensie zdrowotnym się nie wydarzyło – ani dla mnie, ani dla nikogo z pasażerów samochodu. Wszystko pod względem zdrowotnym jest w porządku, zostało to sprawdzone – mówił prezydent.

– Jak państwo widzicie, jestem cały i zdrowy. Sprawa będzie badana przez ekspertów. Jak sądzę, mam nadzieję, że zostanie zbadana porządnie i wnikliwie, bo taka rzecz się nie powinna zdarzyć – powiedział dziennikarzom prezydent, który przyjechał do Istebnej na narty.

– Natomiast głębokie podziękowania i ukłony w kierunku pana kierowcy – oficera Biura Ochrony Rządu, który prowadził samochód. Mogę wszystkich uspokoić, jeśli ktoś się niepokoił, żadnych szkód na ciele absolutnie nikt nie odniósł – dodał prezydent.

Prezydent podkreślił, że tak naprawdę nie wie, co się zdarzyło. Pytany o pojawiające się już teorie spiskowe, odpowiedział: „Zawsze będą krążyły najprzeróżniejsze teorie. Życie ma to do siebie, że ludzie mają różne pomysły, domysły, fantazje. Czekam na to, aż eksperci sprawdzą, co było przyczyną tego rozsypania się opony, bo rzeczywiście można to tak nazwać – opona się po prostu rozpadła” – relacjonował.

Moment wypadku samochodu którym podróżował prezydent nagrał kamerą samochodową Mirosław Zieliński z Wrocławia.

W ramach czynności związanych ze śledztwem ws. piątkowego zdarzenia z udziałem prezydenckiej limuzyny, przesłuchano już pierwszych świadków, zabezpieczane są nagrania i analizowane zebrane już materiały – poinformowała rzeczniczka opolskiej prokuratury.

Do piątkowego zdarzenia doszło w czasie przejazdu prezydenckiej kolumny autostradą A4 na terenie woj. opolskiego – w jednym z pojazdów uszkodzeniu uległa opona. Prezydentowi, ani żadnej z towarzyszących mu osób nic się nie stało. Przyczyny zdarzenia badają prokuratura, policja i Biuro Ochrony Rządu.

Rzeczniczka opolskiej Prokuratury Okręgowej Lidia Sieradzka powiedziała w niedzielę w rozmowie z dziennikarzami, że odcinek autostrady, na którym doszło do zdarzenia oglądany był pierwszy raz w piątek wieczorem, a drugi raz w sobotę po południu. Jak dodała, oględziny prezydenckiej limuzyny trwały przez całą sobotę i ustalono, że należy poszukać jeszcze pewnych fragmentów.

W niedzielę rano po raz trzeci dokonano oględzin fragmentu autostrady A4, tym razem przez ponad dwie godziny badany był odcinek między węzłami Opole Zachód i Brzeg w kierunku Wrocławia – czyli pasów prowadzących w kierunku przeciwnym, niż ten, w którym poruszała się w piątek kolumna prezydencka.

Sieradzka poinformowała, że w ramach prowadzonych od piątku czynności prokuratorskich, w niedzielę trwała też analiza zebranych materiałów i przygotowywane były pisma do biegłych. Ponadto – zaznaczyła – kolejne czynności przeprowadza także policja, m.in. odbyło się już pierwsze przesłuchanie świadków i zabezpieczane są np. nagrania piątkowego zdarzenia.

Według rzeczniczki opolskiej prokuratury, planowane jest przewiezienie prezydenckiej limuzyny do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji. Prokuratorzy – dodała – powołali biegłych z CLK KGP, którym zadali dość dużo pytań – biegli wydadzą opinię co do stanu samochodu przed zdarzeniem oraz opinie mające na celu rekonstrukcję zdarzenia.

– Najważniejsze jest ustalenie dlaczego doszło do tego zdarzenia, czy zniszczenie opony było skutkiem wystrzału opony, jak to się popularnie mówi, jeśli tak, to dlaczego, czy też ktoś inny w sposób zamierzony mógł do tego doprowadzić – powiedziała Sieradzka.

Jak dodała, jeśli ustalone zostanie co było przyczyną zniszczenia opony, będzie można ustalić kto za to odpowiada i czy np. zostały naruszone procedury.

Prokuratura Okręgowa w Opolu w sobotę wszczęła śledztwo ws. incydentu z udziałem pojazdu, którym jechał prezydent Duda. Śledztwo dotyczy nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Jak wyjaśniała Sieradzka póki co nikomu nie postawiono zarzutów, bo postępowanie prowadzone jest w sprawie.

Ppłk Dariusz Bielas dyrektor sztabu BOR mówił w sobotę w TVP Info, że każdy samochód BOR przed wyjazdem w danym dniu poddawany jest “szybkiemu przeglądowi technicznemu, diagnostyce, a szczególnie samochody jeżdżące w grupach ochronnych”.

“Jest diagnosta, jest technik, który sprawdza począwszy od tego, jak ten samochód wygląda zewnątrz, wewnątrz, poprzez jego stan techniczny. Samochód nie wyjedzie bez takiej kontroli, to jest odpowiednio dokumentowane” – powiedział Bielas. Zaznaczył, że jest to stacja prowadzona przez BOR.

Jak podkreślił, nie jest możliwe, by w prezydenckim samochodzie była stara bądź nieoryginalna opona. “To jest niemożliwe, to są specyficzne opony, nawet koła, nie ma możliwości, aby to były jakieś podróby, nieoryginalne. Są kupowane w przetargu” – dodał.

Na pytanie, czy kilka dni temu BOR ogłosił przetarg na dostawę ogumienia dla samochodów, gdyż uznano, że opony są nadmiernie zużyte, ppłk Bielas powiedział, że “BOR przez ostatnie lata w ogóle był trochę pod względem budżetowym mało zadbany”.

Jak dodał, ostatnie większe zakupy chociażby samochodów miały miejsce w 2010 bądź 2011 roku. “Flota się eksploatuje, nowe kierownictwo uruchomiło ten proces, by uzupełniać flotę, w normalnych firmach prywatnych samochody jeżdżą średnio cztery lata, 150 tys. km i są wymieniane. U nas niestety flota jest starsza, pora zadbać, by została trochę odświeżona, co nie znaczy, że jest niesprawna” – podkreślił.

Dyrektor sztabu BOR pytany o hipotetyczne przyczyny zdarzenia z udziałem prezydenckiej limuzyny, odpowiedział: “jest wiele, począwszy od złośliwości rzeczy martwych, kończąc na jakiś dalej idących wnioskach, zobaczymy jakie będą efekty postępowań, kontroli”.

“Samochód może najechać na jakiś element ostry i taka opona może wybuchnąć, przy czym konstrukcja tych kół jest taka, że da się nimi jechać przez jakiś czas, między oponą a felgą jest taki dodatkowy pierścień z twardej gumy, który powoduje, że nawet jeśli zejdzie powietrze z tego koła, da się nim jechać” – wyjaśniał Bielas.

wk/pap/kurier

BRAK KOMENTARZY