Podwyżki w szkole. W 2020 r. więcej dla nauczycieli, sekretariatu i woźnych

0
672

Samorządowe budżety muszą się w przyszłym roku zmierzyć nie tylko z kolejną podwyżką dla nauczycieli, ale też ze wzrostem płac pracowników niepedagogicznych – zwracają uwagę samorządowcy. 

Na październikowym posiedzeniu zespołu ds. edukacji Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego strona samorządowa po raz kolejny alarmowała w sprawie rosnących kosztów utrzymania oświaty. Chodzi m.in. o podwyżki – i te dla nauczycieli, i dla pozostałych pracowników szkół i przedszkoli.

Na sfinansowanie wrześniowej podwyżki dla nauczycieli samorządy otrzymały dodatkową subwencję oświatową – w sumie około miliarda złotych. Jak jednak sygnalizują, przekazywane do gmin i powiatów pieniądze są niewystarczające.

„Nie otrzymaliśmy z budżetu państwa środków, które gwarantowałyby nam wypłatę podwyżek dla nauczycieli w takiej wysokości, jaka wynikała z uzgodnień ze związkami zawodowymi. Rzecz jasna wypłaciliśmy je, ale kosztem naszych innych dochodów” – wskazał Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. „Przekazany nam na ten cel miliard złotych to kwota niewystarczająca, o czym zresztą pisał sam resort edukacji w ocenie skutków regulacji ustawy” – zaznaczył.

W OSR nowelizacji Karty nauczyciela mowa była o 1,4 mld zł, co zdaniem samorządowców i tak jest kwotą niedoszacowaną.

Podwyżka płacy minimalnej…

Jeszcze nie wszystkie pieniądze na nauczycielskie podwyżki trafiły na konta JST, a już samorządowcy podnoszą kolejny problem. We wrześniu premier zapowiedział, że płaca minimalna wzrośnie od stycznia przyszłego roku z obecnych 2250 zł do 2600 zł, a to będzie oznaczało podwyżki dla pracowników administracji i obsługi szkół i przedszkoli.

„W lubelskich szkołach i przedszkolach pracuje sześć tysięcy nauczycieli i trzy tysiące pracowników niepedagogicznych. Na samorządy spadnie duży ciężar związany z podniesieniem płacy minimalnej – na jeden etat to jest około 350 zł” – wyliczała Ewa Dumkiewicz-Sprawka, dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania w Urzędzie Miasta Lublin.

Jak dodała, żeby uniknąć tzw. „spłaszczania wynagrodzeń”, czyli zmniejszania się różnicy między pensjami pracowników o różnych kwalifikacjach, konieczne będzie nie tyko wyrównanie do minimalnego wynagrodzenia tym pracownikom, którzy zarabiają najmniej. „Trzeba będzie znaleźć też pieniądze dla pracowników administracji, którzy mają minimalne wynagrodzenie, tak żeby po podwyżce była jednak różnica między pensjami obsługi i administracji” – wskazała.

Zauważyła przy tym, że zgodnie z przepisami część oświatowa subwencji ogólnej powinna być dzielona z uwzględnieniem wydatków bieżących na wynagrodzenia nauczycieli i innych pracowników. „Proszę wziąć pod uwagę ten nasz istotny problem z zagwarantowaniem podwyżki wynagrodzeń dla wszystkich pracowników szkół” – zaapelowała do MEN dyrektor Dumkiewicz-Sprawka.

Anna Grygierek, burmistrz Strumienia i wiceprzewodnicząca Związku Gmin Wiejskich RP zwróciła uwagę, że w mniejszych gminach proporcje i problemy są podobne. „U nas zatrudnionych jest 170 nauczycieli i około siedemdziesięciu pracowników obsługi. To są znaczące koszty” – powiedziała. „Z którą gminą się nie rozmawia, to po prostu jest kosmos” – dodała.

… a do tego kolejna podwyżka dla nauczycieli

Samorządowych nastrojów nie poprawia zapowiedź kolejnej podwyżki dla nauczycieli w 2020 r. „W budżecie państwa nie znajduję śladu obietnicy, że nauczyciele będą mieli kolejną podwyżkę w przyszłym roku. Jaka jest prawda dotycząca tych podwyżek? Jaka ma być ich skala, jakie źródło finansowania?” – dopytywał Marek Wójcik.

W imieniu strony samorządowej zaapelował, by MEN nie prowadziło żadnych rozmów o podwyżkach płac ze związkami zawodowymi nauczycieli bez samorządowców. „Chcielibyśmy przy tym być, chcielibyśmy słyszeć, co państwo związkom obiecują, i być stroną, która będzie chłodziła emocje i zapędy, bo to my potem wdrażamy te podwyżki w praktyce” – podkreślił.

Przypomniał też, że podwyżki wypłacane są wszystkim nauczycielom, również tym pracującym w przedszkolach, na które samorządy nie otrzymują subwencji (z wyjątkiem dzieci sześcioletnich).

Widziane z Szucha

Ministerstwo edukacji uspokaja, że na przyszłoroczne podwyżki dla nauczycieli znajdą się pieniądze w budżecie państwa. „Podwyżka jest przewidziana w drugiej połowie roku i na nią będą dodatkowe środki” – zapewniła samorządowców wiceminister edukacji Marzena Machałek. „Środki ujęte w budżecie na 2020 r. uwzględniają skutki podwyżki tegorocznej; podwyżka, którą zapowiedział minister Piontkowski, jeszcze w tym budżecie nie znajduje odzwierciedlenia. Ona będzie zrealizowana dopiero, jeśli będą przesunięcia budżetowe, bez nowelizacji budżetu, na podobnych zasadach [jak we wrześniu tego roku]” – wyjaśniła.

Wiceminister zaakcentowała też, że subwencja oświatowa z roku na rok jest coraz wyższa. W przyszłorocznym budżecie ma to być blisko 50 mld zł, co oznacza, że od 2015 do 2020 r. wzrośnie o 10 mld zł. „50 mld zł to nie jest mało pieniędzy. W mojej ocenie jest to duża kwota, znacznie większa w porównaniu do tej, z którą zaczynaliśmy” – powiedziała.

MEN wskazuje też, że rośnie także tzw. finansowy standard A, czyli roczna subwencja przypadająca w przeliczeniu na jednego ucznia. Według wstępnych założeń w przyszłym roku ma on wynosić 5985,52 zł, o 7,5 proc. więcej niż obecnie. Kwota ta jest następnie zwiększana z uwzględnieniem m.in. potrzeb uczniów czy specyfiki samorządu (więcej przysługuje np. na kształcenie ucznia niepełnosprawnego).

Wiceminister edukacji wspomniała także, że pieniądze z subwencji oświatowej nie są jedynym źródłem, z którego samorządy mają finansować oświatę, w tym wynagrodzenia nauczycieli i pracowników szkół i przedszkoli. „Nigdy tak nie było. Rozumiem, że to powoduje pewne perturbacje, ale w związku z planowanym wzrostem płacy minimalnej musicie się do tego przygotować” – powiedziała.

Samorządowcy zawnioskowali, by w październikowej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego wziął udział minister edukacji Dariusz Piontkowski i osobiście wysłuchał ich argumentów.

Źródło: Codzienny Newsletter Informacyjny PAP

BRAK KOMENTARZY