Olsztyński stadion został odczarowany dla przeciwników Stomilu

0
2262

Od ponad czterech miesięcy Stomil Olsztyn był niepokonany na swoim stadionie, ale ta seria zakończyła się w sobotni wieczór. Olsztyńscy piłkarze ulegli po zaciętym meczu Miedzi Legnica.

Stomil i Miedź przed rozpoczęciem ósmej kolejki mieli w ligowej tabeli po tyle samo punktów, dlatego mecz zapowiadał się niezwykle ekscytująco. Od początku to Stomil starał się utrzymywać przy piłce, a goście skupili się na obronie i wyprowadzaniu kontrataków. Taktyka gości bardzo szybko przyniosła zamierzone efekty, ponieważ już w dziewiątej minucie Miedź objęła prowadzenie. Piłkarze z Legnicy przejęli piłkę na połowie Stomilu, ta trafiła do napastnika gości Forsella, wbiegł on w pole karne, wymanewrował dwóch olsztyńskich obrońców i ładnym mierzonym strzałem pokonał Leszczyńskiego.

Ta bramka  praktycznie ustawiła cały mecz. Miedź po jej strzeleniu, jeszcze bardziej cofnęła się do defensywy, a Stomil nie miał za bardzo pomysłu, żeby przez tę obronę się przebić. Najgroźniejszą sytuację w pierwszej połowie, olsztynianie stworzyli sobie w 27 minucie. Bardzo dobry rajd, prawą stroną boiska przeprowadził Nishi, dośrodkował w pole karne, piłka trafiła wprost na głowę Patryka Kuna, ale jego strzał zatrzymał się na słupku. Była to naprawdę kapitalna okazja do wyrównania stanu meczu. Tak naprawdę po tej sytuacji emocje w pierwszej połowie się skończyły. Stomil starał się atakować głównie skrzydłami, ale te ataki nie przynosiły, żadnego efektu.

Druga połowa w wykonaniu olsztynian była dużo lepsza. Stomil atakował bardziej odważnie i trzeba przyznać, że Miedź miała w tym okresie meczu sporo szczęścia. Bardzo aktywni byli przede wszystkim Patryk Kun i Tsubasa Nishi, którzy stwarzali największe zagrożenie pod bramką gości. Tego pierwszego należy niestety trochę zganić za wykonywanie stałych fragmentów gry, ponieważ do pewnego momentu wykonywał je wręcz fatalnie. W 67 minucie meczu, w końcu Kun dośrodkował dobrze, a strzał głową Rafała Kujawy trafił w słupek bramki bronionej przez Pawła Kapsę.

W ostatnim kwadransie meczu, Stomil praktycznie nie schodził z połowy gości i starał się za wszelką cenę doprowadzić do wyrównania. Dobrą okazję miał jeszcze Patryk Kun, który otrzymał kapitalne prostopadłe podanie od Czarneckiego, ale jego strzał bardzo dobrze obronił bramkarz gości. W międzyczasie Miedź miała także swoją okazję, ale strzał jednego z pomocników gości w dobrym stylu obronił Leszczyński.

Pierwsza porażka w tym sezonie na własnym stadionie stała się faktem. Stomil pomimo tego, że po raz kolejny był lepszy od rywala, nie potrafił tego wykorzystać i skończył mecz bez strzelonej bramki. Olsztynianie nie mają się czego wstydzić, ponieważ po raz kolejny pokazali, że są groźni, dla każdej drużyny występującej na zapleczu ekstraklasy, ale jednak duży niedosyt pozostał, ponieważ przynajmniej jeden punkt, był na wyciągnięcie ręki. W następnej kolejce olsztynianie zagrają w Mielcu, z tamtejszą Stalą.

Fotorelacja

BRAK KOMENTARZY