Kto poprowadzi olsztyńskie tramwaje? Jestem uniwersalna: mogę jeździć wszystkim

0
3878

Po ponad 50 latach przerwy na olsztyńskie ulice ponownie wyjadą tramwaje. W grupie świeżo upieczonych motorniczych jest Dorota Rak, która pracuje w olsztyńskim Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym jako kierowca. – Dla wszystkich w Olsztynie będzie to test poruszania się w ruchu drogowym – mówi motornicza.

– Długo pracuje pani w MPK?

– Oj… będzie już chyba z siedem lat. Byłam piątą kobietą w MPK, która została kierowcą trochę z przypadku, a trochę z potrzeby wzięcia się za coś innego. Wcześniej pracowałam jako sanitariuszka w szpitalu, ale wiadomo jakie tam są zarobki… Mój znajomy, który pracuje w MPK, ale także i jako instruktor jazdy, stwierdził, że się nadaję i mogę jeździć autobusem. No gdzie ja – tak pomyślałam w pierwszej chwili, ale znajomy był uparty, twierdząc, że skoro inne kobiety sobie dają radę to dlaczego nie miałabym i ja? Myślę, że polecił mi tę pracę, bo sam szkolił mnie na kategorię B prawa jazdy i widział, że nie mam problemów z prowadzeniem samochodu.

– Jako pięciolatka chyba nie myślała pani, że w przyszłości zostanie motorniczą.

– Nie wiedziałam kim chcę być. Uczyłam się w szkole handlowej, bo nie wiedziałam za co się wziąć, ale jakoś mnie ten handel nie pociągał. Potem był szpital, kursy pierwszej pomocy i w sumie zasiedziałam się w służbie zdrowia, pracując przez kilkanaście lat. Ale w życiu bym za młodu nie pomyślała, że zostaną kierowcą MPK.

– Mało tego. Postanowiła pani przesiąść się do tramwaju.

– To prawda (śmiech). Sama się zgłosiłam, na ochotnika.

– Dlaczego?

– Bo trzeba iść do przodu, a nie cofać się! Myślę też trochę o tym, jak będę sobie radzić, gdy będę starsza. Kierownicą kręcić jest ciężko. W tramwaju będzie to łatwiejsza fizycznie praca.

– Jeździ już pani sprawnie?

– Rok temu, jako jedna z pierwszych, pojechałam do Torunia na szkolenie, które trwało miesiąc. Wyjeździłam tam około kilkudziesięciu godzin po ulicach miasta, normalnymi trasami. Trochę to była statyczna jazda, więcej dzieje się w autobusie. Brakuje mi w tramwaju także… kierownicy. Choć sam tramwaj, który będzie jeździł po Olsztynie, jest piękny. W Toruniu jeździliśmy starymi modelami, ale w Olsztynie wsiądziemy w to, co jest najlepsze teraz na rynku.

– Nie będzie pani nudno? Cały czas po szynach, tym samym kursem.

– Chyba nie. Co prawda uruchomione zostaną tylko trzy linie tramwajowe, ale na pewno będzie się na nich działo, szczególnie na najdłuższej trasie z Jarot do dworca głównego PKP. Po drodze kilka ruchliwych skrzyżowań czy rondo. Od połowy listopada mamy zacząć już jeździć po Olsztynie, aby dobrze przystosować się do tras. Ruszamy w godzinach 8 – 16, więc nie będzie taryfy ulgowej!

– Jaki nastrój panuje w MPK przed wyruszeniem na trasy tramwajów?

– Część kierowców twierdzi, że tramwaje są niepotrzebne, część z kolei na nie czeka, a jeszcze inni twierdzą, że zmieni się wygląd Olsztyna, kiedy tramwaje pojawią się na ulicach. Również tak uważam. Kiedy ktoś przyjedzie do miasta po dłuższej przerwie, to będzie zaskoczony tym, jak zmienił się Olsztyn, zwłaszcza, gdy pojawią tramwaje w limonkowych kolorach.

– Ma pani obawy przed wyjazdem na ulice? W Olsztynie tramwaje mieliśmy kilkadziesiąt lat temu.

– Mówiąc szczerze to będzie duży egzamin dla wszystkich kierowców poruszających się po Olsztynie. I nie będzie znaczenia czy ktoś jedzie autobusem, samochodem osobowym, rowerem, czy porusza się pieszo. Ten egzamin odpowie nam na pytanie, czy potrafimy jeździć po Olsztynie, szanując siebie nawzajem. Zmienią się zasady poruszania w niektórych miejscach, pojawiły się już nowe znaki drogowe, więc wszyscy musimy się do tego na nowo przystosować. Wiem, że w internecie jest broszura przypominająca o tym, jak poruszać się w ruchu drogowym z tramwajami, a wkrótce będzie dostępna w druku. Polecam poczytać.

– To będzie ważny test dla wszystkich uczestników ruchu. A co może pani powiedzieć o samych pasażerach komunikacji miejskiej?

– Staram się nie pamiętać przykrych incydentów, bo i takie się zdarzają. Wolę jednak pamiętać to, co jest dla mnie przyjemne. Miałam różnego rodzaju przygody do tej pory, ale cieszą mnie małe rzeczy kiedy, na przykład, wsiada pasażer i mówi do mnie: “O, dawno pani nie jechała 26-tką! Jak miło, że będę z panią jechał”. A to ktoś dwa jabłka przyniesie, a to się ktoś przywita lub podziękuje za miłą jazdę. Takie rzeczy zapadają mi w pamięć, bo ludzie doceniają, gdy ktoś jedzie spokojnie, nie hamuje gwałtownie i nie szarpie pojazdem.

Pamiętam jednego pasażera, już w stanie “nieważkości”, który “zapomniał” wysiąść na swoim przystanku i dojechałam z nim na pętlę. Widzę w lusterku, że jest zdenerwowany, krzyczy i rusza do przodu autobusu, ale kiedy mnie zobaczył… machnął ręką, zaczął przepraszać i wysiadł z autobusu. Kobieta łagodzi obyczaje (śmiech).

– Jak już się pani przesiądzie na tramwaj to będzie pożegnanie z autobusem?

– A tego to nie wiem… Wszystko zależy od szefostwa. Mogę jeździć wszystkim, bo jestem uniwersalna! (śmiech).

– Ma pani jakiś apel do kierowców w Olsztynie?

– Szanujmy siebie. Pewnie problemy na trasie będą się pojawiać, ale dotrzemy się, a jak będą kłopoty, to mam głośny dzwonek i mocne hamulce (śmiech).

(rak)

BRAK KOMENTARZY