Konflikt w Sejmie

0
3138
Sejm RP
Okręg elbląski może stracić jedno miejsce w Sejmie

Piątkowy dzień i noc w Sejmie nie należały do spokojnych. Wszystko przez konflikt, który wybuchł między Prawem i Sprawiedliwością, a opozycją. Dziś posłowie z Warmii i Mazur wypowiedzieli się w tej kwestii.

Sejmowy konflikt rozpoczął się w piątek, gdy protestować zaczęli dziennikarze, którzy sprzeciwiali się nowym przepisom ograniczającym ich pracę w Sejmie. Następnie, po kilkunastu sekundach swojego wystąpienia, z obrad został wykluczony poseł Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba. Po tym wydarzeniu opozycja zablokowała mównicę w Sali plenarnej, a Marszałek Sejmu – Marek Kuchciński, przeniósł obrady do Sali kolumnowej, gdzie zostały przegłosowane ustawy, w tym dotycząca budżetu na przyszły rok.

Dziś w Olsztynie odbyły się konferencje zjednoczonej opozycji PO, PSL i Nowoczesnej, a także rządzącej partii Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem opozycji, takie postępowanie Marszałka Kuchcińskiego było nielegalne i nie powinno mieć miejsca – powiedział poseł Mirosław Pampuch z Nowoczesnej. – PiS na ostatnim posiedzeniu Sejmu stwierdził, że złamie kolejną zasadę trójpodziału władzy. Tym razem związaną z władzą wykonawczą. Bowiem przegłosowano ustawę o budżecie, a konkretnie zmianę tego budżetu, w której to ustawie wyłączono funkcję kontrolną Sejmu nad władza wykonawczą. A więc kilkanaście miliardów złotych, rząd będzie mógł wydawać niezależnie od tego, co powie na ten temat Sejm. Zachowaniem opozycji oburzona jest poseł PiS Iwona Arent, która kadencje w Sejmie sprawuje od 10 lat i podobnej sytuacji nie była świadkiem. – Nawet się nie spodziewałam, że coś takiego może się wydarzyć. Momentami było widać szaleństwo w oczach naszych kolegów z opozycji. Jeśli chodzi o przeniesienie obrad do Sali kolumnowej, to Marszałek ma takie prawo na podstawie art. 10 ust. 1 pkt. 3 regulaminu Sejmu. Według tego artykułu Marszałek ma obowiązek utrzymania porządku w Sejmie i w razie konieczności przenieść czasu i miejsca posiedzenia. I tak było w tym przypadku.

Konflikt wybuchł po ogłoszeniu przepisów ograniczających dostęp mediów do Sejmu. Zdaniem opozycji wszyscy obywatele kraju mają prawo wiedzieć, co dzieje się w salach sejmowych. – To, że dziennikarze zadają różne, czasem trudne pytania, ale taka jest ich rola i my doskonale o tym wiemy. Wszyscy jesteśmy samorządowcami i nie pamiętam, żeby były jakieś problemy z mediami. Media powinny być blisko. Dlaczego media mają nie oglądać i transmitować na żywo tego, co się dzieje w Sejmie? Uważam, że jest to konieczne. Skomentowała Anna Wasilewska z Platformy Obywatelskiej. Z kolei poseł Iwona Arent z Prawa i Sprawiedliwości, uważa, że praca dziennikarzy w Sejmie powinna zostać uregulowana, ale błędem było, że marszałkowie i kancelaria Sejmu nie spotkała się wcześniej w tej sprawie z dziennikarzami i opozycją. – My chcemy, żebyście pokazywali nas w Sejmie. Tylko nie może być takiej sytuacji, że jestem nagrywana nawet w toalecie. Sejm i korytarz sejmowy jest także naszym miejscem pracy. W momencie, kiedy spieszę się na głosowania i idę głównym korytarzem to nie mogę przejść przez szpaler dziennikarzy. Proszę też nas zrozumieć. Powinniśmy usiąść razem i porozmawiać na temat warunków pracy dziennikarzy i posłów i dojść do konsensusu.

Iwona Arent dodała, że ważne jest jak najszybsze rozwiązanie tego problemu. – Teraz jest ważne, żebyśmy zawarli kompromis dla dobra Polski. Również dlatego, żeby realizować nasz program, ponieważ to obiecaliśmy i jest to nasz obowiązek. Nie wiadomo jednak, czy i kiedy do takiego kompromisu dojdzie.

Fotorelacja:

BRAK KOMENTARZY