Drzewo potrzebuje silnych korzeni, by wypuszczać nowe gałęzie. Niedzielniki

0
3358
Foto /M.Kierul/Odtwórcy głównych ról Katarzyna Trzeszczkowska i Radosław Jamroż w spektaklu "Niedzielniki" w reż. Macieja Mydlaka,

Kłobuki, wilkołki i zagubione duszyczki – to tylko niektóre z postaci, które stały się bohaterami projektu pod nazwą „Niedzielniki”. O tym, czy dawne wierzenia warmińskie mogą dziś  zafascynować i co ma ludowizna do muzyki rockowej, rozmawiamy z Maciejem Mydlakiem, olsztyńskim aktorem i reżyserem.

Czym są Niedzielniki?

Maciej Mydlak: To nazwa projektu teatralnego, a jednocześnie tytuł spektaklu, który przygotowujemy. Tytułowe niedzielniki, to ludzie urodzeni w niedzielę, obdarzeni umiejętnością widzenia dusz. W podaniach i legendach z naszych terenów występują również jako tragarze duchów, którym pomagają dotrzeć na miejsce spoczynku.

Miejsce spoczynku? Dusze? Tematyka spektaklu jest smutna i mroczna?

Nie… (śmieje się). Wprost przeciwnie, to pełna humoru opowieść o odnajdowaniu drogi do wnętrza siebie i bliżej jej do komedii romantycznej, niż poważnego moralitetu z kostuchą w tle.

-Skąd w ogóle pomysł na taki temat?

Wszystko zaczęło się przypadkiem, od książki Maxa P. Toeppena „Wierzenia mazurskie”, która wpadła mi w ręce w olsztyńskiej księgarni. Zafascynowany różnorodnością wierzeń i legend przeczytałem ją w całości tego samego dnia. Słyszałem wcześniej o kłobukach, topichach, czy wilkołakach, ale jak się okazało, moje wyobrażenia na temat tych magicznych stworów były dalekie od prawdy. Poczciwy kłobuk, którego pamiętałem z ilustracji jako diabełka, jak się okazało – nie miał rogów i nie interesowała go ludzka dusza. Był duchem opiekuńczym warmińskich i mazurskich domostw, przedstawianym najczęściej w formie ptasiej.

-Wiele takich historii odnalazłeś w tej książce?

Wiele, ale nie tylko w tej. Zacząłem przesiadywać w bibliotekach i ku memu zaskoczeniu, książki, które znalazłem, ostatnio były wypożyczane w latach 60 lub w połowie 70. A były to pozycje nad wyraz interesujące, zawierające legendy i podania bezpośrednio spisane przez autentycznych bajarzy z terenu Warmii i Mazur. Niektórzy z nich twierdzili, że byli naocznymi świadkami tych wydarzeń! Na przykład człowiek opisujący złoto płonące na polach pod Dorotowem, które diabli przepalali, by nie straciło świeżości leżąc pod ziemią, zakopane przez bogatego gbura. I takie właśnie legendy postanowiłem ożywić przy okazji Niedzielników.

-Która z legend najbardziej Cię zauroczyła?

Zdecydowanie ta o tytułowych niedzielnikach, którzy nocą, gdy wszyscy spali, brali na plecy zagubione dusze i taszczyli je na cmentarz. Czułem, że muszę opowiedzieć tę historię, zwłaszcza, że gdy opowiadałem ją moim znajomym, którzy wychowali się na Warmii, okazywało się, że kompletnie nie znają bogatej i barwnej spuścizny kulturowej swojego regionu. Sam pamiętałem z dzieciństwa różne zabobony i wierzenia kultywowane przez starsze osoby, ale zupełnie nie rozumiałem ich znaczenia i pochodzenia. Dotarło do mnie, że jeszcze jedno lub dwa pokolenia i te kulturowe korzenie zostaną wyrwane lub, po prostu, uschną. Postanowiłem zrobić, co w mojej mocy, by je ocalić od zapomnienia. Właśnie dlatego napisałem tę sztukę. Konsultowałem ją później ze znawcami kultury warmińsko-mazurskiej – dr Jerzym Łapo i dr Janem Chłostą.

-I nie boisz się, że dzisiejszego widza nie interesują ludowe bajania z dawnych czasów?

Zabierając się do pracy nad projektem, stawiałem sobie to pytanie. Ale wcześniej sztuką zainteresowało się Radio Olsztyn, które na jej podstawie nagrało słuchowisko, tekst był też przedstawiany widzom w formie „Teatru przy Stoliku” – spotkaliśmy się z ciepłym przyjęciem. „Niedzielniki” nie są zresztą przeniesieniem na scenę warmińskich bajek. To historia młodej niedzielnicy Minki i jej pierwszego poważnego zadania, opowieść o rodzących się uczuciach, o więzach rodzinnych i poszukiwaniu drogi do samego siebie. Bohaterowie wędrują na granicy dwóch światów – bajkowego i rzeczywistego. Z tego wszystkiego wyszła nam w sumie komedia z elementami musicalu… detektywistycznego.

-Musicalu?

Ogromną rolę w spektaklu odgrywa muzyka Marcina Rumińskiego, chwilami industrialna, czy budząca skojarzenia z estetyką Pink Floyd, w innym miejscu przepełniona ludowością, by za moment zaskoczyć pełnym powietrza ambientem. Dodać należy, że w spektaklu wykorzystujemy również piosenki i taniec. Autorką choreografii jest Tatiana Asmołkowa, a stworzone przez nią układy taneczne dalekie są od oberków, czy polek (śmiech).

-Konkretnie do kogo chcecie trafić ze spektaklem?

To rozrywka dla całej rodziny, a poprzez swój kontekst, także edukacyjna. Chcemy zarazić widzów miłością do jedynej w swoim rodzaju, przepięknej tradycji naszego regionu.

-Wydaje się nader trudne zrealizowanie takiego przedsięwzięcia przez jedną osobę.

Największe podziękowania należą się Towarzystwu Kultury Teatralnej w Olsztynie, które wzięło nas pod swoje skrzydła, dzięki czemu mogliśmy startować w otwartym konkursie ofert dla organizacji pozarządowych, ogłoszonym przez olsztyński ratusz. Otrzymaliśmy dotację, która wystarczy na pokrycie części wydatków na realizację projektu. Musieliśmy rozpocząć poszukiwania instytucji i firm, które dostrzegłyby sens wsparcia projektu. Pozytywnie odpowiedziało „Społem” PSS w Olsztynie, Powiat Olsztyński i Studio OFF. Szukamy nowych dróg dofinansowania, jakimi są kampanie crowdfundingowe. Na  portalu PolakPotrafi.pl od półtora tygodnia można odnaleźć projekt „Niedzielniki”, wybrać nagrodę i wesprzeć mniejszą lub większą kwotą nasz spektakl. Przy okazji można tam posłuchać jednej z piosenek ze spektaklu, obejrzeć fragmenty prób i dowiedzieć się więcej o nas i naszym spektaklu. Przyznam, że bardzo liczymy na miłośników teatru i Warmii.

-Jakiego rodzaju trudności trzeba pokonać, żeby przygotować spektakl ze wszystkim, nawet rekwizytami?

Zdecydowaną większość rekwizytów wykonujemy rzeczywiście własnoręcznie, ze względu na konieczność minimalizowania kosztów. Wielkie podziękowania jednak należą się też Olsztyńskiemu Teatrowi Lalek i Teatrowi Jaracza za wypożyczenie części kostiumów, czy udostępnienie pracowni. Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie zgodził się nieodpłatnie użyczyć nam sprzęt nagłośnieniowy i oświetleniowy, a Muzeum Warmii i Mazur wpuszcza nas na dziedziniec zamkowy, gdzie zagramy premierę naszego spektaklu.

-Kiedy nastąpi ten najważniejszy dzień?

Premiera odbędzie się w niedzielę 21 sierpnia o godz. 19:00. Wstęp jest bezpłatny. „Niedzielniki” to spektakl plenerowy, więc chcielibyśmy co roku latem bawić turystów i mieszkańców podolsztyńskich miejscowości, wykorzystując przepiękne naturalne scenerie zamków, skansenów, czy jezior. A są to miejsca magiczne, przepełnione duchem starych legend i wierzeń. Trzeba tylko to dostrzec. Realizując spektakl jeździmy do miejsc, w których dzieje się akcja sztuki lub gdzie miały miejsce wydarzenia opisane w legendach. Ludzie, których tam spotykamy, niejednokrotnie od nas dowiadują się historiach, które przed dziesiątkami lat miały miejsce w ich miejscowościach. Dlatego chcemy i musimy im o tym przypominać. Każde drzewo potrzebuje silnych korzeni, by móc wypuszczać nowe rozłożyste gałęzie.


Maciej Mydlak

„Niedzielniki”

reżyseria: Maciej Mydlak

scenografia: Beata Akinis-Sowińska

muzyka: Marcin Rumiński

Udział biorą aktorzy Olsztyńskiego Teatru Lalek: Jarosław Cupriak, Adam Hajduczenia, Elżbieta Grad; Teatru im. S. Jaracza: Wiesława Szymańska – Niemaszek, Marian Czarkowski, Maciej Mydlak; studenci Studium Aktorskiego im. A. Sewruka: Katarzyna Trzeszczkowska, Radosław Jamroż, Anna Kosik, Piotr Dębowski, Karolina Spiel.

Premiera: 21 sierpnia o godz. 19:00 na dziedzińcu zamku olsztyńskiego.

Wstęp bezpłatny.

BRAK KOMENTARZY