Ceny najpierw mogą wzrosnąć, ale po kilku latach spadną

0
3455
ZGOK

Zakład Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Olsztynie już pracuje i uruchomił połowę swoich mocy przerobowych. Otwarcie inwestycji  22 października b.r. To jedna z największych inwestycji w naszym regionie. O roli zakładu, cenach odpadów komunalnych odbieranych  z 37 gmin oraz konieczności inwestowania w nowoczesne technologie, utylizujące odpady komunalne rozmawiamy z prezesem Zarządu olsztyńskiego ZGOK-u Adamem Sierzputowskim.

Wiadomości Gazeta Warmińska: Jaki jest ostateczny koszt budowy Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi?

Adam Sierzputowski: Zakład jest jednym z elementów systemu gospodarki odpadami, który jest realizowany w ramach projektu unijnego. Na system, według obecnych obliczeń, przeznaczono 230 mln złotych, z czego na sam zakład ok. 180 mln. W systemie znajdują się ponadto trzy stacje transferowe- w Medynach koło Lidzbarka Warmińskiego, w Polskiej Wsi koło Mrągowa i w Trelkowie koło Szczytna. Stacje te zostały zbudowane po to, aby nie przewozić odpadów niezagęszczonych w małych pojazdach. W stacjach nastąpi zagęszczenie i załadowanie odpadów na pojazdy o ładowności od 20 do 30 ton . Tak załadowane odpady będą przewożone do ZGOK-u. W ramach systemu zajęliśmy się również rekultywacją ośmiu składowisk, które wcześniej zostały zamknięte.

– Wspomniał pan, że jest to budowa systemu. Na czym ten system polega?

– Zgodnie z obecnie obowiązującym ustawodawstwem właścicielem odpadów stały się gminy. Do nich należy zorganizowanie wywozu. Będąc współwłaścicielami  naszej spółki, gminy zobowiązują się dostarczać odpady do zakładu, który zbudowaliśmy. Dotyczy to zarówno odpadów zmieszanych, jak i zbieranych selektywnie. Zgodnie z aktualnie obowiązującym nazewnictwem Komisji Europejskiej, odpad komunalny ma być traktowany jako zasób surowcowy. Zakłada się, że docelowo na składowanie trafić powinno nie więcej, niż 5% odpadów komunalnych. W tej chwili jest nam daleko do takiej wartości. Nadal większość odpadów trafia na składowiska. Jesteśmy ciągle na początku tworzenia pewnego modelu i procesu. Budowę naszego zakładu traktuję jako kolejny krok na drodze postępu cywilizacyjnego, bo technologia tutaj zastosowana różni się znacząco od standardów obowiązujących w kilku pozostałych zakładach funkcjonujących w naszym regionie a nawet w całej Polsce.

– Na czym polega ta nowoczesna technologia?

– Do tej pory odpady zmieszane od razu trafiały na sito. Były tam dzielone na odpady o wymiarach do 80 mm i powyżej. Te większe były dalej przerabiane. Te , które przeleciały przez sito, czyli o objętości poniżej 80 mm, trafiały na tzw. kompost. Tam w sposób tlenowy były doprowadzane do tzw. stabilizacji, czyli do stanu, w którym już nie zagrażały środowisku. Nazywano to kompostem, bo planowano, że ustabilizowane odpady wrócą do ziemi jako nawóz. Tymczasem ze zmieszanych odpadów praktycznie nie udaje się zrobić kompostu, który wytrzymałby normy nawozowe, więc ostatecznie pryzmy kompostowe trafiają na składowisko. W naszym przypadku całość odpadów zmieszanych poddawana jest procesowi biosuszenia. Trafiają do komór, w których powietrze setkami przewodów podawane jest od spodu. Następuje proces samozagrzania masy . Odpady doprowadzane są do temperatury 65 stopni. Przez kilka dni podtrzymujemy działanie drobnoustrojów, żeby wysoka temperatura powodowała wydzielanie wody i pary wodnej. Ostatecznie, po około dziesięciu dniach otrzymujemy materiał, którego wilgotność spada poniżej 20%. Dopiero wówczas poddawany jest obróbce. Najpierw przechodzi przez strumień powietrza , który dzieli go na lekki i ciężki. Ciężki, to materiał  mineralny, kawałki gruzu, czy potłuczonych naczyń. W specjalnych segregatorach wybiera się z niego to, co jeszcze może się przydać lub jest niebezpieczne, np. baterie, akumulatorki itp. Lżejszy materiał, zawierający węgiel  jest przerabiany na paliwo alternatywne. Wcześniej jeden z separatorów usuwa z niego tworzywa PCV, zawierające polichlorek winylu. Chlor bardzo niszczy instalacje do spalania. Ani cementownie, ani elektrownie nie odbierają materiału, zawierającego więcej niż 1 % chloru. Wytworzone paliwo, w zależności od potrzeb odbiorcy ulega rozdrobnieniu na frakcje 0,30 , 0,40 albo 0,150. Mamy też urządzenie do prasowania uzyskanego paliwa i owijania w folię, co ułatwia jego transport i przechowanie.

– Kto jest odbiorcą tak uzyskanego paliwa?

– W  Polsce jedynym odbiorcą są cementownie. Na razie mamy z nimi podpisane jedynie listy intencyjne. Przez pierwsze miesiące będziemy korzystać z usług firmy pośredniczącej „NOVAGO”, która ma podpisane umowy z cementowniami. Na razie nie jest to działalność dochodowa. Większość cementowni znajduje się na południu Polski. Sam transport kosztowałby nas ok. 150 zł za tonę odpadów , podczas  gdy cementownie oferują nam  35 – 50 złotych za tonę. Możliwości wszystkich pracujących w Polsce cementowni  to przerób około miliona ton tego rodzaju paliwa. Tymczasem szacunki wskazują , że będzie u nas tego paliwa od 3,5 do 4,5 miliona ton. My będziemy produkować ok. 50 tys. ton rocznie. Produkcja w całym województwie to ok. 100 tys. ton. Wynika z tego, że do korzystania z alternatywnego paliwa muszą się włączyć elektrownie i elektrociepłownie.

– Pociąga to niestety za sobą konieczność inwestowania w nowe technologie.

– Ten proces już się zaczął. Prowadzimy  na przykład rozmowy z elektrownią w Połańcu. Ogłosimy też nowy przetarg na odbiór naszej produkcji. Docelowo w Olsztynie ma powstać zakład MPEC ,który będzie bazował na takim paliwie. Byłoby to bardzo rozsądne rozwiązanie. Nasze województwo jest bardzo ubogie we własne paliwa. Mamy jedynie drewno. Sto tysięcy ton naszego paliwa alternatywnego jest równoważne ok. 30 tys. węgla kamiennego. Powstanie instalacji do jego spalenia na miejscu byłoby ekonomicznie najbardziej opłacalne. Nie ma zagrożenia, że spalanie naszych odpadów będzie trujące dla środowiska. W temperaturze ponad 800 stopni następuje rozkład szkodliwych związków na związki prostsze, nieszkodliwe dla środowiska.

-Czy nasz region udźwignie taką inwestycję?

– Jest to obciążenie. Do jej finansowania można zaangażować nie tylko samorządy, ale i prywatne podmioty. W ramach partnerstwa publiczno-prywatnego udźwignięcie tego ciężaru będzie o wiele łatwiejsze. W tej chwili został zakończony dialog konkurencyjny z pięcioma poważnymi podmiotami , z których każdy jest w stanie wygrać przetarg na taką inwestycję. Uważam, że nie możemy pozbawić się możliwości stworzenia instalacji, która będzie wstanie wykorzystywać przetworzone odpady tu, na miejscu . Obecnie buduje się urządzenia produkujące nie tylko energię cieplną, ale także elektryczną. Przy produkcji energii elektrycznej ciepło jest odpadem, który można wykorzystać. W tej chwili całą energię sprowadzamy  z zewnątrz. Poza tym, czy tego chcemy, czy nie,  musimy zwiększać procentowe wykorzystanie energii, pozyskiwanej ze  źródeł odnawialnych.  Nasze paliwo jest pewnego rodzaju odnawialnym źródłem energii. W naszym zakładzie także konieczne jest pomniejszenie energii kupowanej na własne potrzeby,  na rzecz wytwarzanej. Będzie to ważne zadanie do realizacji dla każdego, kto w najbliższych latach będzie kierował zakładem.

– Za energię płaci się i to niemało. W związku z tym pojawiają się zarzuty, że odbiór odpadów przez ZGOK będzie mocno obciążał finansowo gminy i ich mieszkańców.

– Najwyższy czas zacząć o tym mówić. Musimy sięgnąć do historii. Czy przeciętny człowiek , żyjący 50, 100 lat temu martwił się o to, co po nim zostanie? Niespecjalnie. Dzisiaj każdy produkt jest kilkakrotnie opakowany. Każdy człowiek mieszkający w krajach rozwiniętych zostawia ok. 500 kilogramów śmieci rocznie. Uważam wprowadzenie obowiązkowych opłat za wywóz śmieci za krok do przodu. Każdy , kto żyje, wytwarza śmieci i powinien ponosić odpowiedzialność za ich usuwanie i przetwarzanie. Obecnie odpady komunalne traktowane są już jako zasób surowcowy. Surowce spod ziemi kiedyś się skończą. Nie unikniemy konieczności wprowadzania coraz nowocześniejszych technologii przetwarzania odpadów, a jest to drogie. Im nowocześniejsza jest technologia, tym jest droższa.

-Wytwarzanie większej ilości odpadów jest na nas niejako wymuszane na przykład przez handlowców i producentów żywności. Wolałbym jako klient kupować mleko w wymienialnej, szklanej butelce niż w plastikowej.

– Kiedyś rzeczywiście było to lepiej zorganizowane. Mleko jest tutaj dobrym przykładem. Niestety, nastała era tanich, plastikowych opakowań. W krajach , które wcześniej od nas zaczęły w zorganizowany sposób zajmować się utylizacją śmieci, odpowiedzialność za pozbywanie się odpadów jest rozłożona zarówno na producentów opakowań jak i na konsumentów.  Uregulowanie tej sprawy leży w kompetencjach urzędników na szczeblu państwa a potem dopiero na szczeblu gminy. W tej chwili całkowity koszt utylizacji odpadów ponosi końcowy konsument. W Polsce omija się producentów i w ogóle mało się o tym mówi.

– Proszę przypomnieć, ile gmin złożyło się na budowę olsztyńskiego Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi?

– 37 gmin dotrwało do samego końca. W trakcie budowy wycofały się 3 gminy.

– Czy ceny odbioru odpadów w poszczególnych gminach wzrosną?

– W dużych gminach , jeżeli obecne ceny są tak skalkulowane, że gminy nie muszą do nich dokładać, nie przewiduję ich wzrostu. W małych gminach ceny na pewno wzrosną, chyba, że dokładać się będzie budżet gminy. W sumie i tak nastąpi to kosztem mieszkańców. Nie możemy nawet porównać obciążeń, przypadających na głowę jednego mieszkańca Olsztyna czy na przykład gminy Świątki lub Pisza, która rozciąga się na 40 km w każdą stronę. W małych, rolniczych gminach samochód , zbierający odpady ma do pokonania dużo kilometrów, a opłaty bardziej obciążają mieszkańców, bo jest mała gęstość zaludnienia. W tej chwili odbieramy odpady z 3 dużych gmin- Olsztyna, Barczewa i Dobrego Miasta i  jest to już 50% tego, co do 2 listopada będziemy odbierać ze wszystkich 37 gmin. . Na ostatnim posiedzeniu  Zgromadzenie Wspólników uchwaliło, że opłata za przyjęcie i zagospodarowanie odpadów zmieszanych będzie wynosiła 270 zł za tonę. To więcej niż w Ostródzie, ale mniej niż w Giżycku i Ełku. Mieszkańcy Olsztyna nie mają się czego obawiać. W cenie 270 zł jest wliczone 150 zł , które musimy zapłacić za zagospodarowanie tony paliwa firmie odbierającej nasz produkt. Prawdopodobnie koszt wywozu śmieci , jaki jest dzisiaj, utrzyma się przez kilka następnych lat, chociaż istnieje prawdopodobieństwo, że prędzej czy później opłata za przyjęcie i zagospodarowanie odpadów wzrośnie do 500 zł za tonę.   W perspektywie 8- 10 lat może się jednak okazać, że zaczniemy zarabiać na sprzedaży przetworzonych odpadów. W ciągu 4 lat ma powstać w Olsztynie MPEC, który będzie korzystał z naszego paliwa. Wówczas będziemy w stanie obniżyć cenę za przyjęcie odpadów.

BRAK KOMENTARZY