Radni sprawdzą, czy lokalne artystki są czarownicami

0
799

Działająca przy miejscowej parafii Akcja Katolicka napisała do władz Miłakowa w powiecie ostródzkim skargę na grupę artystyczną Wiedźmuchy. Pojawiły się zarzuty dotyczące kultywowania okultyzmu.

Miejscowi radni traktują skargę poważnie i zbadają ją na komisji rady gminy. Decydujący głos podczas obrad komisji może należeć do proboszcza.

Grupa Wiedźmuchy zrzesza blisko 20 dziewcząt i kobiet w różnym wieku. Najmłodsza przyjęła niedawno pierwszą komunię, najstarsza jest na emeryturze. Większość z nich ma wyższe wykształcenie, są wśród nich urzędniczki, dyrektorki, bizneswoman oraz była policjantka. Pochodzą głównie z Olsztyna i najbliższych okolic, choć np. jedna mieszka na stałe w Warszawie. Wiele z nich jest po przejściach: wśród nich znajduje się podwójna wdowa, ofiara gwałtu, ofiara przemocy domowej, matka zamordowanego dziecka oraz kobiety, które wyszły z nałogów.

Grupa powstała pięć lat temu, głównie po to, aby panie mogły się wzajemnie wspierać. Ale przy okazji bawią się, ubarwiają lokalne festyny, czytają książki osobom w śpiączce i udzielają w akcjach charytatywnych. Wystąpiły na setkach imprez w całym kraju (choć głównie na Warmii i Mazurach) i nagrały teledysk, w którym przebrane za anioły śpiewają “Alleluja”. Zresztą część z nich to gorliwe katoliczki. Grupa nie ma żadnych wymagań jeśli chodzi o wyznawanie religii, jest pod tym względem neutralna.

Problemem dla niektórych okazało się to, że Wiedźmuchy, jak nazwa wskazuje, luźno czerpią z filmów i historii na temat wiedźm. Przyprawiają sobie wielkie nosy, wkładają na głowę złowieszcze kapelusze i zaopatrują się w miotły.

Nie chodzi tylko o zabawę. Pod maskami czują się pewniej, zapominają o swoich lękach i traumach. Jako wiedźmy śmieją się częściej i wywołują śmiech na ustach innych.

Założycielką grupy Wiedźmuchy jest Alicja Tomaszewska, która od ponad półtora roku sprawuje funkcję dyrektorki Miłakowskiego Domu Kultury. Pochodzi z Olsztyna, do pracy codziennie dojeżdża około 45 km. Zdarzyło jej się kilkukrotnie wystąpić z koleżankami na terenie tej gminy, ale nie jest ona ani siedzibą Wiedźmuch, ani jednym z miejsc, w których pojawiają się najczęściej. Dlatego Tomaszewska dziwi się, że to akurat tam trafiła pod lupę radnych. Jak podejrzewa, ktoś połączył jej działalność w Wiedźmuchach z jej pracą w Miłakowie.

– Może chodzi o to, że gdy występowałyśmy w okolicach Miłakowa, to zabawa miała połączyć dwie miejscowe góry: Diablą Górę i Niebiańskie Wzgórze? Może problemem są ich nazwy? – zastanawia się Alicja Tomaszewska. – Dostałyśmy jednak dotację z rządu na tę imprezę. Frekwencja była bardzo duża. W tym roku chcemy ją powtórzyć.

ŹRÓDŁO: PAP

BRAK KOMENTARZY