Olsztyńskie LPR na brak zajęcia nie narzeka

0
4118

Wznoszą się w powietrze, żeby ratować ludzkie życie, a odległości między miastami oddalonymi o kilkadziesiąt kilometrów pokonują w kilkanaście minut. W przypadkach, gdy chodzi o ludzkie życie nawet sekundy mają znaczenie. Z takimi sytuacjami na co dzień spotykają się pracownicy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Lotnicze Pogotowie Ratunkowe postało w 2000 roku. Obecnie LPR dysponuje 21 bazami stałymi i jedną sezonową w Koszalinie. Aktualnie w całej Polsce Lotnicze Pogotowie Ratunkowe ma do dyspozycji 29 maszyn, z czego większość to nowoczesne helikoptery Eurocopter EC 135 wyposażone w nowoczesny i niezbędny do ratowania zdrowia i życia sprzęt medyczny.

Mamy swoje LPR

Na Warmii i Mazurach również funkcjonuje taka jednostka, która swoją bazę ma na olsztyńskim lotnisku w Dajtkach. Zakres działania tej jednostki to przede wszystkim nasze województwo. –Czasem jednak może zdarzyć się tak, że załoga tego helikoptera będzie musiała lecieć poza granice województwa lub inna okoliczna jednostka będzie miała bliżej do zdarzenia na Warmii i Mazurach – powiedział nam ratownik LPR Wojciech Zakrzewski. – Teoretycznie możemy latać po całej Polsce, natomiast mamy podstawowy promień naszego działania, który wynosi 60 kilometrów. Następnie jest to 130 kilometrów, ale jest to dłuższy czas do startu. Załoga może potrzebować dotankowania śmigłowca i sprawdzenia pogody na dłuższej trasie. Sąsiadujące bazy z naszym regionem znajdują się w Suwałkach, Gdańsku oraz w Bydgoszczy.

Pogoda jest najważniejsza

Czasem zdarzyć się może tak, że helikopter nie może wystartować. – Przede wszystkim są to warunki pogodowe. Mamy swoje minimum pogodowe, którego musimy przestrzegać, trochę inne w dzień i w nocy. Nie możemy sobie pozwolić na ryzyko, niebezpieczeństwo dla siebie i dla innych ludzi. Śmigłowca nie da się zatrzymać, jak karetki na poboczu. W momencie gdyby coś się stało, kontakt z ziemią mamy trochę inny- wyjaśnia  Wojciech Zakrzewski.

Wojciech Zakrzewski,ratownik LPR-Teoretycznie możemy latać po całej Polsce, natomiast mamy podstawowy promień naszego działania, który wynosi 60 kilometrów.

Załoga to trzy osoby

W helikopterze podczas lotu znajduje się pilot, który jest dowódcą załogi. Drugą osobą jest ratownik medyczny/pielęgniarz członek załogi, który pomaga pilotowi w nawigacji, wyborze miejsca do lądowania i we wszystkim, czego pilot potrzebuje. Trzecią osobą jest lekarz, który zajmuje się pacjentem podczas lotu. Tylko w tym roku helikopter LPR w Olsztynie wylatywał do akcji 39 razy. W 2016 roku, takich wylotów było 699. – Najczęściej są to zdarzenia drogowe. Powiedział Wojciech Zakrzewski. – Są to pacjenci z urazami po zdarzeniach komunikacyjnych. Ponadto załoga wylatuje do transportów między szpitalami, jak i zdarzeń nagłych, tj. udary, zawały i inne zagrażające życiu sytuacje.

Spełnił marzenia

Jest to z pewnością trudna praca, która wymaga silnej psychiki i ostrożności. Z drugiej strony daje ogromną satysfakcję i przy zachowaniu szczególnej ostrożności nie jest bardzo niebezpieczna – twierdzi Wojciech Zakrzewski. – Nie wydaje mi się, żeby była szczególnie niebezpieczna. Z zachowaniem wszystkich reguł i zasad bezpieczeństwa, które są nam narzucone. Na pewno jest to praca satysfakcjonująca i mogąca przynieść naprawdę bardzo dużo pożytku, przede wszystkim chorym. Wojciech Zakrzewski ma podczas swojej służby wylatane ponad 2000 godzin i ta praca jest w pewnym sensie spełnieniem jego marzeń. – Od dziecka chciałem latać. Kiedyś chciałem iść do szkoły na pilota śmigłowca, jednak nie udało się. Po skończeniu szkoły policealnej, zaświtała taka myśl i przy pierwszej okazji podjąłem pracę właśnie tutaj. Dzięki takiemu połączniu Pan Wojciech może spełniać swoje marzenia a z pracy czuć wiele satysfakcji.

dym

BRAK KOMENTARZY