Nie ma zgody na podwójne standardy

0
981
Andrzej Maciejewski,poseł na Sejm RP VIII Kadencji

Z posłem na Sejm RP, Andrzejem Maciejewskim w rozmowie podsumowującej kończącą się kadencję parlamentu rozmawiamy o miejscu polski w Europie.

– W naszej poprzedniej rozmowie podsumowaliśmy mijającą kadencję Sejmu w kontekście polityki krajowej. Chciałbym zapytać o Pana aktywności jako posła RP poza granicami Polski.

 Andrzej Maciejewski, poseł na Sejm RP,KP Kukiz15’- Zadaniem posła jest nie tylko dbanie o interesy Polaków wewnątrz kraju, ale i poza jego granicami. Jako przewodniczący sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego sześciokrotnie przewodniczyłem wizytom zagranicznym na Litwę, Ukrainę, do Francji, Rumunii i Norwegii. Najczęściej były to wyjazdy na Litwę.

–  Jakie sprawy wymagały tak częstej Pana obecności na Litwie?                       

Komisja  Samorządu, której przewodniczę, przecierała szlaki dla pewnych oficjalnych działań Marszałka Sejmu i rządu po tym, jak nastąpiło ochłodzenie relacji z Litwą i od dłuższego czasu nie pojawiła się tam żadna delegacja polskiego parlamentu. Moja pierwsza oficjalna wizyta odbyła się 11 czerwca 2017 roku. Spotkałem się wówczas z marszałkiem parlamentu litewskiego, co zaowocowało podjęciem kilku ważnych ustaleń.Tego typu spotkania mają przede wszystkim budować odpowiedni klimat. Polityka zagraniczna polega na podejmowaniu spokojnych, systematycznych działań na wielu płaszczyznach. Posłowie nie są etatowymi dyplomatami, nie zajmują się załatwianiem bieżących spraw. Ich podstawowym zadaniem jest nawiązanie  prywatnych relacji, budowanie odpowiedniego klimatu, co ma doprowadzić do zbliżenia poszczególnych parlamentów, a potem umożliwić wspólne wypracowywanie kierunków dalszych kontaktów. Na gruncie litewskim bardzo długo walczyłem o otwarcie tamtego rynku  na polskie media , żeby Polacy, mieszkający na Wileńszczyźnie, nie musieli oglądać rosyjskiej telewizji i to się udało. Dzisiaj odbywa się poważna dyskusja o sytuacji polskich szkół na Litwie. Litwini nie potrafią do końca zaakceptować faktu, że w okolicach Wilna mieszka więcej Polaków, a oni sami są tam mniejszością. Litewski rząd robi wszystko, żeby jak najbardziej utrudnić funkcjonowanie szkół polskiej mniejszości narodowej i ograniczyć dostęp do podręczników w języku polskim. Na załatwienie tej sprawy potrzeba czasu i długiej, żmudnej, systematycznej pracy. Polacy na Litwie liczą na pomoc swoich rodaków. Pamiętam jeden z wywiadów, którego udzieliłem dla radia „Wieści znad Wilii”. Jego tytuł brzmiał – „Nasz człowiek w macierzy”. Potraktowano mnie jak swego z racji moich korzeni rodzinnych. Moja rodzina pochodzi z Nowej Wilejki, a dokładnie ze wsi Bujwidze.

– Proszę mi powiedzieć, jaką rolę, według Pana, ma do spełnienia Polska w odniesieniu do Litwy, Ukrainy i Rosji?

– Przy każdej z tych relacji podstawą jest podmiotowość. Przede wszystkim musimy pilnować własnych interesów. Oczywiście, Litwa ma inną sytuację – jest to nasz sojusznik w NATO, członek UE. Mamy bardzo dobre relacje międzyparlamentarne- w czerwcu odbędzie się kolejna wizyta. Częstotliwość tych kontaktów jest wyjątkowo duża. Trochę inaczej jest na Ukrainie. Te relacje gdzieś się nam zamroziły z powodu sporów o Wołyń  i Banderę. Nasza delegacja była tam w czerwcu 2016 roku.  Odbyliśmy tam kilka trudnych rozmów. Tematem nr 1 cały czas była dyskusja o Wołyniu. Staraliśmy się dojść do konsensusu, że nie da się budować przyszłości bez prawdy. Prawda jest potrzebna po to, żeby oczyścić klimat, a nie- wzajemnie się pognębiać. Nie można żyć przeszłością, ale, żeby zamknąć jakiś temat, trzeba go wyjaśnić. Ostatnio, po trzech latach, ponownie byłem w Kijowie. W 2016 roku było jeszcze widać ślady zamieszek ulicznych. W tej chwili to miasto kwitnie. Ukraina ma niesamowity potencjał, ale musiałyby tam zostać wdrożone bardzo głębokie reformy. Podobnie jest z Rumunią. Pod koniec ubiegłego roku odbyliśmy tam bardzo ciekawą wizytę. Jest to państwo członkowskie Unii Europejskiej, ale ma podobne problemy wewnętrzne jak Ukraina. Samorządy dopiero się tam budują. Ukraina od dłuższego czasu jest w stanie wojny z Rosją, co hamuje jej rozwój także w zakresie budowania samorządu terytorialnego. Byłem w Kijowie na drugi dzień po tegorocznych  wyborach prezydenckich. Przez kilka godzin oglądałem programy publicystyczne. Media ukraińskie były zaszokowane wynikiem wyborów. Według badań 70% społeczeństwa ukraińskiego jest przekonane, że po wyborach  i tak nic się nie zmieni.

Od prawej:Andrzej Maciejewski,poseł na Sejm RP z wizyta w litweskim parlamencie

– Jak Ukraina obecnie postrzega Polskę?

Każde państwo dba o własne interesy, ale Ukraińcy chcą, żebyśmy byli ich ambasadorami,  nie dając nic w zamian. Oczekują naszego poparcia w relacjach z Rosją, stanowczego Nie dla zajęcia Krymu, ale w relacjach biznesowych bardziej się uśmiechają do Niemców. Jest to dla mnie nie do przyjęcia. Możemy wspierać  Ukrainę, ale nie zapominajmy, że obok polityki liczy się gospodarka. Nie może być tak, że jest tam na przykład embargo na polskie mięso.

– Ukraińcy mają prawo kształtować swoje kontakty z Europą tak, jak oni sobie to wyobrażają.

Zgadza się. Rolą dyplomacji jest umiejętność wkomponowania się w ich oczekiwania, przedstawienia naszych oczekiwań i znalezienie wspólnego mianownika. Na dzisiaj Ukraina jest przede wszystkim wielkim rynkiem zbytu. Tak naprawdę, potrzeba tam wszystkiego. Jeżeli nie będziemy walczyć o swoje interesy, nie będzie nas na tym rynku. Nie możemy popełnić takiego błędu, jak w Iraku. Walczyliśmy tam jako sojusznik NATO. Kiedy wojna się skończyła, wszyscy inni zaczęli robić interesy w Iraku, tylko nie Polska. Jest to ważna lekcja dla polskiego państwa, dyplomacji, polityki zagranicznej.

– Czy Polsce obecnie nie przeszkadza pryncypialność w sprawach, związanych z historią i ideologią ?

W polskiej polityce zagranicznej jest jeden problem- często opiera się ona na emocjach i sentymentach, a nie- na interesach. Tak się składa, że w relacjach między państwami zawsze są białe i czarne karty, tym bardziej dotyczy to państw, sąsiadujących ze sobą. Dotyczy to chociażby Niemiec i Francji. Nie wolno pozwolić, aby polityka stała się adorowaniem problemów. Problemy trzeba rozwiązywać a nie je adorować. Relacje trzeba uzdrawiać, a nie- pogarszać.

– Naszym sąsiadem, poprzez Obwód Kaliningradzki, jest także Rosja.

Byłem tam dwa lata temu, przed Mundialem. Relacje czysto ludzkie z Rosjanami są naprawdę bardzo dobre. Relacje polityczne są natomiast beznadziejne. Bardzo długo walczyłem o powołanie w Sejmie grupy bilateralnej Polska – Rosja. Niestety, kończy się nam kadencja i jest to jedna z nielicznych grup, które w polskim parlamencie nie powstały, choć mamy dość egzotyczne zespoły, jak na przykład Polska- Pakistan, czy  Polska- Jamajka. To pokazuje dramatyzm wzajemnych relacji  z naszym najważniejszym sąsiadem.

– Czy możemy rozpatrywać Obwód Kaliningradzki w oderwaniu od całości Rosji?

Nie możemy. W Obwodzie Kaliningradzkim w latach 90.tych zaczynało się budowanie samorządności, co dobrze pamiętam. Byłem wówczas radnym i przewodniczącym rady miasta w Bartoszycach. Nasze relacje z Rosjanami były bardzo żywe, bardzo prawdziwe. W Bartoszycach działały słynne Pierwsze Międzynarodowe Targi Pogranicza. Problem zaczął się wtedy, kiedy administracyjnie w Rosji wrócono do systemu centralnego. Nie ma w nim miejsca na działanie oddolnego, naturalnego samorządu. Władzę pełni gubernator, mianowany w Moskwie. Geopolitycznie Obwód Kaliningradzki jest obszarem zmilitaryzowanym. Powstają strefy zamknięte. Nie jest to teren sprzyjający turystyce. Bardzo źle się stało, że nie udało się utrzymać małego ruchu granicznego. Rzeczą dla mnie niedopuszczalną jest też to, że nie utworzyliśmy w Olsztynie punktu placówki konsularnej, w której mieszkańcy Warmii i Mazur mogliby składać wnioski o wizy. Zostały jedynie uruchomione punkty pośrednictwa. Niestety, Rosjanie przyjęli kompletnie inną hierarchię. Dla nich głównym partnerem  jest Pomorze i dlatego prowadzą placówkę w Gdańsku.

– Jak widzi Pan rolę Polski i krajów Europy Wschodniej w perspektywie kolejnej kadencji Parlamentu Europejskiego?

Polska jest ważnym podmiotem w polityce państw europejskich i równoprawnym członkiem Unii Europejskiej. Nie możemy sprowadzać się do parteru w relacjach z naszymi partnerami w Unii. Nie ma zgody na podwójne standardy.

– Na koniec naszej rozmowy proszę o Pana zdanie na temat roszczeń amerykańskich Żydów wobec polskiego Skarbu Państwa.

W Kukiz15’ mówimy wyraźnie- nie ma zgody na to, aby jakikolwiek parlament narzucał prawo, które ma respektować Polska. W Polsce nie ma takiej ustawy, która ingerowałaby w sprawy wewnętrzne państw trzecich. Amerykańska  ustawa 447  mówi o pożydowskim mieniu bezspadkowym. Majątek, którego się nie dziedziczy, przechodzi na rzecz skarbu państwa. Tak działa to wobec wszystkich, którzy mają polskie obywatelstwo i dotyczy  wszystkich polskich obywateli, niezależnie od ich narodowości i wyznania.  Tak się składa, że osoby, które były ofiarami holokaustu, miały polskie obywatelstwo. Miały polskie paszporty, a nie amerykańskie. Nie ma zgody na tego typu naciski polityczne. Mam nadzieję, że polski rząd zachowa się podobnie, tak jak było to z narzucanymi nam kwotami pseudo- uchodźców.

Dariusz Gołębiowski

BRAK KOMENTARZY