Deweloperzy hamują z nowymi projektami

0
286
bloki

Na rynku mieszkaniowym statystyki dotyczące sprzedaży i liczby nowo rozpoczynanych inwestycji wyglądają gorzej niż w rekordowo słabym, pandemicznym okresie. Słaba dostępność kredytów i załamanie popytu przy rosnących kosztach sprawiły, że deweloperzy przykładają dużą wagę do rachunku ekonomicznego i ograniczają liczbę nowo rozpoczynanych projektów.

 Jesień 2022 na rynku nieruchomości trudno porównać do poprzednich lat. Zmieniło się bardzo wiele, a szczególnie mam tu na uwadze wysokie stopy procentowe i rekomendację Komisji Nadzoru Finansowego, które spowodowały, że wielu naszych klientów po prostu nie dostaje kredytów. W związku z tym na rynku bronią się ci deweloperzy, którzy mają ofertę dostosowaną do obecnej sytuacji, a więc mniejszej liczby udzielanych kredytów, mniejszych mieszkań, które są chętniej kupowane przez klientów, ale również ci, którzy mają doświadczenie i bardziej stabilną sytuację finansową – mówi agencji Newseria Biznes Iwona Sroka, członek zarządu Grupy Murapol SA, członek rady Pracodawców RP.

Według analizy portalu RynekPierwotny.pl w III kwartale tego roku 14 największych deweloperów mieszkaniowych, notowanych na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, znalazło nabywców na zaledwie 3524 lokale. To o 47 proc. mniej, licząc rok do roku, i 17 proc. mniej w relacji kwartał do kwartału. Regres pokazują też dane JLL za III kwartał br., z których wynika, że w tym okresie liczba mieszkań sprzedanych łącznie na rynku pierwotnym w sześciu największych miastach (w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Trójmieście, Poznaniu i Łodzi) wyniosła 6,6 tys. To oznacza 30-proc. spadek w porównaniu z poprzednim kwartałem, a ostatnio tak niski wolumen został odnotowany wiosną 2020 roku, kiedy z powodu pierwszej fali pandemii COVID-19 zamknięte zostały biura sprzedaży. Według JLL w III kwartale br. na rynku mieszkaniowym obecni byli głównie nabywcy gotówkowi.

 Jest taka grupa klientów, która inwestuje niekoniecznie w celach zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych, ale w celach inwestycyjnych. Inflacja powoduje, że szukamy bezpiecznej przystani dla kapitału, a nieruchomości dobrze przechowują wartość. Osoby, które mają jakieś środki zaoszczędzone, obawiając się inflacji, będą podążały na ten rynek, żeby spróbować ochronić własny kapitał – podkreśla Iwona Sroka.

Do spowalniającego rynku mieszkaniowego starają się dostosować deweloperzy, którzy przywiązują większą wagę do rachunku ekonomicznego i ograniczają liczbę nowo rozpoczynanych projektów, odsuwają je w czasie albo dzielą inwestycje na mniejsze etapy. Widać to w nowych danych GUS na temat budownictwa mieszkaniowego. Wynika z nich, że przez 11 miesięcy tego roku deweloperzy zaczęli budować 108,3 tys. mieszkań – to o blisko 30 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2021 roku. Tylko w listopadzie spadek wyniósł 43 proc. Polski Związek Firm Deweloperskich ocenia, że w całym 2022 roku będzie to 32–33 proc. To zaś będzie się wiązało ze spadkiem liczby ofert mieszkań dostępnych w sprzedaży w 2023 i 2024 roku, co oznacza wolniejszą walkę z deficytem mieszkaniowym i dalsze ograniczenia w dostępności mieszkań. W przyszłym roku sytuacja może być jeszcze gorsza. Według szacunków firmy JLL w całym 2023 roku deweloperzy rozpoczną budowę maksymalnie 70 tys. mieszkań.

– Z danych JLL wynika, że za każdym mieszkaniem, które się buduje, stoi człowiek, który ma dzięki temu pracę. Szacuje się, że w tym roku i w nadchodzących miesiącach pobudujemy o ok. 100 tys. mniej mieszkań, czyli można myśleć o tym, że 100 tys. osób nie będzie miało pracy – mówi Iwona Sroka.

Jak wskazuje ekspertka, to spowolnienie na rynku deweloperskim będzie mieć przełożenie na całą gospodarkę i rynek pracy. Z problemami będą musieli się liczyć także podwykonawcy i szereg firm z branż powiązanych, np. prac wykończeniowych.

ŹRÓDŁO: Newseria

BRAK KOMENTARZY