Marcin Kurp jedzie po zwycięstwo w Mistrzostwach Polski

0
2524
Załoga Kurp/Grzywaczewski odbiera zwycięskie trofea

Załoga Kurp/Grzywaczewski wygrała w ostatni weekend 25 Rajd Rzeszowski w klasie HR4. Marcina Kurpa pytamy o stopień trudności rajdu i zamierzenia do końca tego sezonu, który kończy się w listopadzie.Na razie w klasyfikacji generalnej Mistrzowstw Polski w swojej klasie Marcin jest liderem.

– Ostatnio odniosłeś wielki sukces. Zwyciężyłeś w swojej klasie HR4 w 25 Rajdzie Rzeszowskim. Podobno nie obeszło się bez przygód na trasie?

Marcin Kurp, kierowca rajdowy, startuje w klasie HR4: –Rajd Rzeszowski był 3 rundą Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski i 7 rundą Mistrzostw Europy. Trzeba było przejechać 200 km oesowych, podczas, gdy zazwyczaj jest to ok. 120 kilometrów. Trasa była bardzo wymagająca technicznie. Nie można było się zbyt mocno rozpędzać, bo odcinki były krótkie, ale pełne zakrętów. O trudności rajdu świadczy fakt, że wystartowało ponad 90 załóg , a do mety dojechało tylko 37. Sukcesem było samo ukończenie rajdu, a nam udało się wygrać w swojej klasie, z czego jestem bardzo dumny.  Pierwszego dnia pojawiły się  problemy z hamulcami. Na szczęście mieliśmy zapasowe tarcze i klocki. Włożyliśmy całkowicie nowy układ hamulcowy, który wytrzymał do końca zawodów. Było bardzo gorąco. Temperatura jak w tropikach.  Samochód też się przegrzewał i potrzebował większego chłodzenia. Mieliśmy problem z oponami, bo nasze były zdecydowanie za miękkie Po dziesięciu kilometrach jazdy nasze opony zaczynały płynąć. Po pierwszym dniu kupiłem i zamieniłem opony na twarde, ale pech chciał, że zmieniła się pogoda.  Nie pozostało nam nic innego, jak założyć miękkie opony, bo tylko takie mieliśmy. Wytrzymały. W trakcie wyścigu zepsuł się nam też amortyzator, w związku z czym samochód szorował po ziemi. Mojemu najgroźniejszemu rywalowi, zepsuł się  silnik i nie ukończył rajdu . Pozostali zawodnicy nie stanowili dla mnie problemu zwłaszcza, że po pierwszym dniu miałem 7 sekund przewagi. Drugiego dnia udało mi się ją utrzymać, a ostatnie trzy odcinki przejechałem  spokojnie, nie ryzykując popełnienia jakiegoś błędu, który mógłby mnie wyeliminować z wyścigu.

– Startujesz w klasie HR4. Jak najkrócej można określić kryteria dopuszczające do startu w tej klasie?

– Do klasy HR4 zalicza się pojazdy  o pojemności silnika do 1600 i należące do grupy A, co oznacza samochód z przeróbkami. Mój samochód należy raczej do grupy N, czyli ma niewiele przeróbek, ale umówiliśmy się , że dla dobra rywalizacji będziemy wszyscy jeździć w jednej grupie. Dzięki temu jest większa konkurencja.

– Jeździłeś już wcześniej w Rajdzie Rzeszowskim?

– Tak, ale mam bardzo słabą pamięć do tras.  To, że wcześniej jechałem jakąś trasą nie jest dla mnie żadnym bonusem, bo jej nie pamiętam. Wielu kierowców ma taką pamięć i   to im ułatwia rywalizację.

– Rzeszowski rajd rozgrywano na szutrze czy asfalcie?

– Moją specjalnością są rajdy szutrowe. W Rzeszowie jechaliśmy jednak nawierzchnią asfaltową. Tylko niektóre odcinki dojazdowe przebiegały na szutrze.

– Jaką zajmujesz pozycję w klasyfikacji ogólnej po trzech startach w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski, bo to chyba półmetek, jeśli chodzi o klasyfikacje generalną w  tych Mistrzostwach?

– Dwa rajdy skończyłem na pierwszym miejscu, a jeden na drugim, mam więc sporą przewagę punktową nad rywalami. Dokładnie mam 68 punktów, a kolejna załoga 30. Za wygrany rajd otrzymuje się 25 punktów, niezależnie od tego, ile załóg wzięło udział w zawodach. W ubiegłym roku liczba punktów zależała od frekwencji. Uważam, że nowy sposób punktowania sprzyja większej liczbie załóg w każdym rajdzie. Absencja w jednych zawodach oznacza utratę dużej liczby punktów. W kolejnych rajdach można jej nie odrobić. W tej chwili jesteśmy na półmetku rywalizacji w Mistrzostwach Polski. Za miesiąc odbędzie się Rajd Nadwiślański w Puławach i Kazimierzu Dolnym, w październiku Dolnośląski i w listopadzie Rajd w Arłamowie.

– Wystartujesz we wszystkich trzech rajdach, czy, korzystając z olbrzymiej przewagi punktowej, odpuścisz sobie występ w którymś z nich?

– Mam zamiar wystartować we wszystkich trzech eliminacjach, o ile coś nie pomiesza mi szyków. Zakończenie i podsumowanie sezonu nastąpi w grudniu podczas Rajdu Barbórka, który rozgrywany jest w Warszawie poza eliminacjami Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Najlepsze trzy załogi z każdej klasy biorą udział w odcinku specjalnym na ulicy Karowej. Każdy kierowca rajdowy marzy o tym, żeby kiedyś przejechać ten odcinek.

– Co uznałbyś za największe swoje osiągnięcie w tym sezonie?

– Chciałbym pojechać we wszystkich eliminacjach i utrzymać prowadzenie. Byłby to mój największy dotychczasowy sukces .

– Zastanawiałeś się  już nad tym, w którym momencie zakończysz swoją rajdową karierę?

– Nie mam jakiegoś określonego celu, po którym zadecydowałbym o zakończeniu startowania. Najbardziej męczą mnie sprawy finansowe i to, że muszę sam siebie sponsorować. Co prawda, otrzymuję dużą pomoc od władz Dobrego Miasta, ale to kropla w morzu potrzeb. Sport, który uprawiam , wymaga olbrzymich nakładów finansowych. Komplet nowych opon to 6 tys. złotych. Mnie na to nie stać. Na ostatni rajd kupiłem od znajomego  używane opony  i… nie trafiłem z mieszanką. Mając sponsora, który pokryłby choćby połowę kosztów, miałbym zapewniony komfort psychiczny i lepiej doposażony, mniej narażony na awarie samochód.  Do każdego kolejnego startu byłbym znacznie lepiej przygotowany.

– Gdybyś pozyskał takiego sponsora  strategicznego, który chciałby w Ciebie zainwestować, co by się mogło zmienić ? Zmieniłbyś klasę w której startujesz lub samochód?

–  Na pewno jeździłbym autem bardziej doinwestowanym. Wolę jeździć swoim autem, bo jest to tańsze, ale wygodniej jest jeździć czyimś samochodem. W zależności od jego klasy koszt wypożyczenia może wynosić  30 i 100 tysięcy złotych. Samochód wynajmuje się razem z obsługą, przed rajdem są przeprowadzane testy. Kierowca wsiada w przygotowany samochód i nic go więcej nie absorbuje. W moim przypadku jest inaczej. Mam nawet problemy z przeprowadzaniem treningów, bo to też kosztuje- trzeba zamknąć drogę, kupić paliwo. W  sporcie rajdowym bez poważnych funduszy nie ma możliwości rozwoju. Wiele osób ma sytuację podobną do mojej. Mają talent, który mogliby rozwijać, ale brakuje im sponsora. Trzeba się z tym pogodzić, zacisnąć zęby i robić swoje. Cieszę się z tego, że w ogóle jeżdżę, startuję w Mistrzostwach Polski, osiągam pewne sukcesy. Wiele osób, z którymi rywalizowałem jeszcze jako amator, nie wybiły się.  Dzisiaj już nie startuj

 

BRAK KOMENTARZY