Kwestia zasad. W MEN o minimalnych stawkach wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli

0
7356
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zaproponowane zmiany mogą generować skutki finansowe w zależności od przyjętych w jednostkach samorządu terytorialnego regulaminów wynagradzania nauczycieli – zgodziło się ministerstwo edukacji.

Dobiega końca proces uzgodnień i konsultacji rozporządzenia w sprawie minimalnych stawek wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli. Choć to nie ono powoduje podwyżki pensji pedagogów (to kwestia kwoty bazowej ujętej w ustawie budżetowej), opiniowanie przez stronę samorządową nie było tylko czystą formalnością.

Poszło o 14 mln zł

Co prawda w myśl projektu minimalne stawki nauczycielskie rosną (MEN zwyczajowo podnosi je o tyle procent, o ile rośnie średnie wynagrodzenie nauczycieli uzależnione od kwoty bazowej), ale nie to stało się przyczyną sporu. Chodzi o dodatkowe zmiany, które ministerstwo zaproponowało w tabeli stawek.

Resort chce, by najmniej zarabiający nauczyciele – ci, którzy ukończyli np. studium nauczycielskie – dostali podwyżkę większą niż 5 proc., tak by mogli bez wypłaty dodatku wyrównawczego osiągać minimalne wynagrodzenie za płacę (2100 zł). Pedagodzy zaszeregowani dotychczas w IV wierszu tabeli określającej minimalne wynagrodzenie („pozostałe wykształcenie”) zostaną zrównani z kolegami z III wiersza. Według MEN ma to kosztować niewiele, bo 14 mln zł w skali kraju.

„W wyniku tej operacji zasadnicze wynagrodzenie dla tej grupy nauczycieli w całym kraju wzrośnie łącznie o 14 mln zł. Ale to nie są skutki finansowe dla jst, ponieważ jednocześnie o te 14 mln zł spadną wydatki na inne zobowiązania samorządów, w tym na dodatek wyrównawczy” – przekonuje Grzegorz Pochopień, dyrektor Departamentu Współpracy z Samorządem Terytorialnym w MEN.

Chodzi o zasady

Z takim przedstawieniem sprawy nie zgadzają się jednak samorządowcy. „Nieprawdziwa jest teza zawarta w Ocenie Skutków Regulacji, że zmiana nie generuje obciążeń dla jednostek samorządu terytorialnego” – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. „Jeżeli mam nauczyciela, który miał określone składniki płacowe, to przecież ja mu po podwyżce wynagrodzenia zasadniczego części tych składników nie odbiorę. Proszę sobie wyobrazić, co w takiej sytuacji zrobiłby ten pracownik i związki zawodowe” – wskazuje.

Na tę kwestię zwraca też uwagę Iwona Waszkiewicz, wiceprezydent Bydgoszczy. „Nikt nie będzie zmieniał regulaminu wynagradzania nauczycieli wynegocjowanego ze związkami zawodowymi, tylko po to, żeby obniżać jakieś składniki wynagrodzenia – komentuje. „Obniżać ich na pewno nie będziemy, dlatego w wielu miastach rozwiązania zaproponowane przez ministerstwo przyniosą skutki finansowe” – dodaje.

Samorządowcy podkreślają, że nie chodzi o to, że nauczyciele ci nie powinni więcej zarabiać, tylko o to, by ministerstwo, oceniając skutki finansowe projektu, przyznało, że takie skutki w samorządach mogą być.

„Generalnie powinno się przestrzegać zasady, że jeżeli ma się coś dołożyć, to powinno się także dostać; choć w tym przypadku skala skutków finansowych jest niewielka” – ocenia Marek Olszewski, szef Związku Gmin Wiejskich RP.

„Takie precedensy służą jako wytrych do prowadzenia w przyszłości różnych działań już niezależnie od skali” – uważa z kolei Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich.

Zespół ds. edukacji Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego pozytywnie zaopiniował projekt rozporządzenia, z zastrzeżeniem że w Ocenie Skutków Regulacji zawarte zostanie zdanie: „Rozporządzenie może generować skutki finansowe dla samorządów, w zależności od przyjętych w jst regulaminów wynagradzania nauczycieli”.

Źródło: Serwis Samorządowy PAP

BRAK KOMENTARZY